- To będzie już trzecia moja próba. Oby do trzech razy sztuka. Czasami nawet o tym myślę, jednak staram się tego nie przeżywać. Jestem tu, gdzie jestem i na tym chcę się skupić. Jest mi na razie dobrze, ale do pełni szczęścia brakuje mi awansu do PGE Ekstraligi, również tego, żebym w końcu w niej trochę pojeździł - przyznaje Buczkowski w rozmowie z Tygodnikiem Żużlowym. Obiecali mu angaż w Ekstralidze. Został wykiwany? Wychowanek GKM-u Grudziądz był zmuszony w 2021 roku zejść klasę rozgrywkową niżej. Po dwóch bardzo słabych sezonach w Grudziądzu i Lublinie postanowił odbudować swoją dyspozycję w pierwszej lidze. Błyskawiczny plan powrotu do elity zakładał także zielonogórski Falubaz. W pierwszym roku się nie udało, ale dopięli swego w kolejnym. Jednym z ojców tego sukcesu był właśnie Buczkowski. Działacze nie zaufali mu jednak na tyle, aby kontraktować go na PGE Ekstraligę. Woleli postawić na Jarosława Hampela i Piotra Pawlickiego. Polak może czuć jakiś żal, bo obie strony, jeśli nie na papierze, to ustnie umawiały się na zupełnie co innego. Teraz Buczkowski spędzi kolejny rok na drugim szczeblu rozgrywkowym. To dla niego ostatnia szansa. Gwiazdorski kontrakt, zainkasuje miliony Abramczyk Polonia Bydgoszcz zbudowała bardzo silny skład. Znalazł się w nim oczywiście Buczkowski, który otrzymał gwiazdorski kontrakt. Jeśli powtórzy poprzedni sezon, to zgarnie 2 miliony złotych. To pieniądze, jakich nigdy wcześniej nie zarobił. Ponadto teoretycznie istnieje całkiem duża szansa, że po wywalczeniu awansu działacze zostawią go w drużynie. Choć i tu musi być czujnym, bo w tym biznesie nie ma sentymentów. To właściwie ostatnia taka szansa, aby się bardzo dobrze zaprezentować. Sam zainteresowany myśli już o tym, co będzie robić na emeryturze. Niedawno gruchnęła wiadomość, że Polak będzie pomagał w Grudziądzu w prowadzeniu szkółki. Harmonogram ustalono tak, żeby zajęcia nie kolidowały z meczami ligowymi.