Adrian Miedziński w piątkowym meczu przeciwko Platinum Motorowi Lublin nie zdobył żadnego punktu. Pojawił się na torze dwa razy, a później zmieniany był przez młodszych kolegów. Miedziński stara się nadrobić stracony czas W sierpniu zeszłego roku doświadczony zawodnik miał paskudny wypadek na torze w Zielonej Górze. Nabawił się w nim urazu głowy. Początkowo wydawało się, że powrót do sportu w ogóle nie będzie możliwy. Miedziński zaparł się jednak w sobie i wrócił. Od razu rzucił się na głęboką wodę, bo postanowił spróbować swoich sił w PGE Ekstralidze pomagając jednocześnie Fogo Unii Leszno, która ze względu na kontuzje znalazła się w trudnej sytuacji. - Nie jestem nie wiadomo jak przygotowany do sezonu. Nie wiedziałem, jak się to wszystko ułoży. Z tego sprzętu, którym dysponuję próbuję wyciągnąć co najlepsze. Potrzebuję więcej jazdy - trening treningiem, ale mecz to mecz. Na dodatek jeżdżę w najlepszej lidze, a jak się człowiek pomyli, to właśnie tak to wygląda jak z Motorem - powiedział w pełni świadomy swojej jazdy. - Były to dla mnie czwarte zawody i za każdym razem jeżdżę na innym sprzęcie. Cały czas brakuje mi jazdy. Wyciągam złe wnioski. Na treningu sprzęt spisuje się dobrze, ale na zawodach już nie. Jestem zły na siebie, bo można przegrywać, ale po walce, a dzisiaj pomyliłem się bardzo mocno. Bardzo ryzykowałem z ustawieniami, ale niestety nie dane mi było powalczyć - stwierdził przygnębiony. Co dalej z Adrianem Miedzińskim? Licznik meczów żużlowca dla Fogo Unii wskazuje liczbę cztery. Niewykluczone, że wkrótce on się zatrzyma. Za dwa tygodnie do składu powinien wrócić Janusz Kołodziej i Grzegorz Zengota. Następny w kolejce jest Nazar Parnicki. Być może będzie to oznaczało odsunięcie od składu Miedzińskiego. Poza wszystkim drużynie z Leszna zostało do końca rundy zasadniczej już tylko cztery mecze. Nie można wykluczyć, że podopieczni Piotra Barona zajmą siódme miejsce i wtedy zakończą sezon. Wtedy Miedziński będzie musiał pomyśleć o jakiejś dodatkowej jeździe, której tak bardzo potrzebuje. Wszystko po to, aby dać sobie szansę powrotu do optymalnej formy pod kątem sezonu 2024.