Paweł Przedpełski to nowa twarz, jeśli chodzi o bycie stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix. Wcześniej miał okazje do startów w roli dzikiej karty, jednak w tym roku debiutuje w roli pełnoprawnego uczestnika mistrzostw. W pierwszej rundzie zajął ostatnie miejsce z zaledwie trzema punktami na koncie, jednak ogólne wrażenie pozostawił po sobie dobre - nie odstawał od rywali zbyt mocno, a na pewno mniej, niż się niektórzy spodziewali. Dorobek zawodnika może nie jest zbyt okazały, jednak wpłynęły na to wydarzenia losowe i pech. Stąd stanowisko zawodnika, że jest zadowolony z debiutu w roli stałego uczestnika Grand Prix. - Z tyłu głowy byłem i jestem bardzo wkurzony, ale tak zupełnie na chłodno, paradoksalnie jestem zadowolony, bo ta zdobycz punktowa w porównaniu z moją jazdą i prędkością na torze nie miały ze sobą nic wspólnego. Tak jak mi się poukładały zawody pechowo i szczęścia mi w tym wszystkim zabrakło, to chyba nigdy mi się wcześniej tak nie zdarzyło - mówił Przedpełski w rozmowie z Interią. - Ta nieszczęsna łyżwa, gdy bieg był powtarzany po taśmie i, nikogo nie lekceważąc, możliwe, że o punkty w tym biegu było troszeczkę łatwiej. Później zero po walce z Taiem (Woffindenem - dop. red.) - wiadomo, że w takiej stawce może się zdarzyć. Nikt ich nie chce łapać, ale nie byłem wtedy pół prostej, czy prostą za nim - to było w kontakcie, więc taka porażka jest też inna - relacjonował Przedpełski. Paweł Przedpełski zakończył Grand Prix upadkiem Żużlowiec skomentował też swój upadek z ostatniego swojego startu w rundzie. - Na krawężniku było mocno nalane wody. Wjeżdżając pod Jacka i walcząc o drugą pozycję, koło mi się poślizgnęło na tym polanym betonie i uciekło mi na samym wejściu, więc upadłem. Troszeczkę dziwne te zawody, ale walczyłem - podsumował swoją postawę wychowanek Apatora Toruń. Żużlowiec został dopytany o to, czy ten upadek nie wynikał trochę z frustracji spowodowanej poprzednimi nieudanymi startami. - Tu nikt się nie kładzie celowo. Kosztów mam ok. 5 tysięcy złotych przez ten upadek, więc myślę, że byłbym debilem, gdybym kładł się celowo w tym przypadku - zakończył ze śmiechem żużlowiec For Nature Solutions Apatora Toruń, Paweł Przedpełski.