- Cieszy fakt, że coraz bardziej agresywny na torze jest Leon Madsen, bo doszedł ze sprzętem do ładu. Może i starty to jest jego bolączka, ale to jest taki zawodnik, który lubi wyprzedzać na trasie, a to wszyscy w żużlu kochamy. Z jednej strony to fajne dla oka, a z drugiej lepiej widzieć swoich zawodników jadących z przodu od samego początku - powiedział menedżer Włókniarza, Jarosław Dymek. Wiele pozytywów Wśród zawodników Włókniarza próżno szukać słabych postaci po piątkowym spotkaniu. Zawiódł tylko Maksym Drabik. Za to pozostała czwórka seniorów odjechała kapitalny mecz. - Jeśli wygrywamy, to pojechaliśmy tak, jak powinniśmy. Wiadomo, że zawsze może być lepiej, bo coś można stracić na dystansie, a coś zyskać, ale zwycięzców się nie sądzi. Ważne jest to, że wywozimy dwa punkty. Mamy dobre humory na weekend, a oto nam chodziło - powiedział Dymek. - Wiele aspektów tego meczu cieszy, bo raz, że Kacper Woryna wraca do swojej normalnej dyspozycji, a wiemy jaki był dla niego trudny początek sezonu. Zaliczył dwa groźne upadki. Nawet kiedy sam Kacper myślał, że z jego ciałem jest już okej, to nie do końca tak musiało być. On mógł czuć się dobrze, a organizm nie pozwalał na więcej. To jeszcze nie jest to, na co Kacpra stać. Widać, że wraca do odpowiedniej dyspozycji, ale jestem przekonany, że pokaże jeszcze więcej. Dwa, że Jakub Miśkowiak to zawodnik wysokiej klasy. Tytułu mistrza świata nie dostał za nazwisko. Wiemy na co go stać. Udowadnia, że jeżdżąc z seniorami radzi sobie bardzo dobrze - dodał Jarosław Dymek. Przewrócił warsztat Po słabym początku sezonu ze sprzętem w końcu dogadał się Jakub Miśkowiak, który w Lesznie zanotował przy swoim nazwisku 10 punktów i dwa bonusy. Jego wizyty u Ryszarda Kowalskiego nie są rzadkością. - W przypadku Jakuba Miśkowiaka warsztat Ryszarda Kowalskiego jest często odwiedzany. To jest PGE Ekstraliga i tu nie ma półśrodków. Trzeba inwestować w silniki i Kuba to czyni - zakończył Jarosław Dymek.