Piłkarze wysyłają nas do dentysty Abstrahując od stylu jaki prezentuje kadra Czesława Michniewicza na Mundialu w Katarze, czy nam się to podoba czy nie, historia tworzy się na naszych oczach. Możemy zżymać się, że mecze Polaków są katorgą, że po obejrzeniu Lewandowskiego i spółki wypadają nam plomby, ale po raz pierwszy od trzydziestu sześciu lat wyszliśmy z grupy na mistrzostwach świata. Bo jak zwykł mawiać znany komentator sportowy - Mateusz Borek, dyskutujmy o faktach, a te są takie, że kasujemy licznik, zaczynamy nowy rozdział i jedziemy dalej. W ostatnich dniach do znudzenia przypominano nam, jak to dawno, dawno temu, za górami za lasami, w 1986 roku na meksykańskich stepach Orły Antoniego Piechniczka dotarły do 1/8 finału, ale po łomocie od Brazylii pojechały do domu. Wtedy po Puchar Świata sięgnęła Argentyna, a Francja z którą my zmierzymy się w niedzielę w boju o ćwierćfinał wygrała spotkanie o trzecie miejsce. Żeby sobie uplastycznić, jaki szmat czasu minął od tego wydarzenia przenieśmy się na chwilę do przeszłości. Większość z obecnego pokolenia nie ma prawa pamiętać tego, co stało się blisko cztery dekady temu. Chyba, że z opowiadań rodziców. Jaśnie panujący nam selekcjoner był wtedy dziarskim szesnastolatkiem, dlatego nic dziwnego, że żaden z zabranych przez niego piłkarzy nie wywijał wówczas nawet grabkami w piaskownicy. Wybuch w Czarnobylu, Rutkiewicz na K2 Kiedy przed erą Michniewicza, w czerwcu 86 nasza kadra wchodziła do fazy pucharowej Polską rządził Wojciech Jaruzelski, do kin wchodziły: Imię Róży, Top Gun z Tomem Cruisem w roli głównej, a my siedzieliśmy jak na szpilkach w oczekiwaniu na pierwszy odcinek świetnego serialu Alternatywy 4 oraz programu 997 prowadzonego przez Michała Fajbusiewicza. Na światowych listach przebojów królowały: Berlin - Take my breath away, czy Final countdown szwedzkiej grupy Europe. Cały kraj nucił Marchewkowe pole Lady Pank i tupał nóżką do przebojów Papa Dance. Na legendarnym stadionie Wembley odbył się też jeden z najsłynniejszych koncertów Queen. Miesiąc przed wylotem do Meksyku za naszą wschodnią granicą, w elektrowni jądrowej w Czarnobylu nastąpił wybuch. Była to największa katastrofa w dziejach energetyki jądrowej. W Polsce pialiśmy z zachwytu nad Wandą Rutkiewicz, która jako pierwsza kobieta zdobyła drugi szczyt ziemi K2. W drugim polskim sporcie narodowym po futbolu, a na taki mianuje się żużel, trzykrotny mistrz świata - Bartosz Zmarzlik nie widniał nawet w planach rodziców. Przyszedł na świat dopiero dziewięć lat później. Jego mentor i nauczyciel, rok młodszy od Michniewicza - Tomasz Gollob, jako radosny nastolatek pukał dopiero do szkółki Polonii Bydgoszcz. Swoje dziewicze złoto MŚ wywalczył w chorzowskim Kotle Czarownic duński profesor z Oksfordu - Hans Nielsen, a ligę wygrywał Apator Toruń. Tę podróż piękną klamrą spinają narodziny wychowanka Apatora, późniejszego mistrza świata juniorów - Karola Ząbika.