Po tym, co od sezonu 2020 przeszedł Szymon Woźniak, powinno stawiać się jego osobę jako wzór do naśladowania dla każdego sportowca. Wspomniany pechowy rok miał być dla niego najlepszy w karierze, bo po długim oczekiwaniu wreszcie otrzymał powołanie do kadry na finały Speedway of Nations w Lublinie. Niestety zakończyły się one fatalnie, ponieważ do domu zawodnik nie wrócił ze złotym medalem, tylko z poważną kontuzją nadgarstka. Kontuzją, która jak później się okazało, ciągnęła się za nim przez dwa lata. Kibicom najbardziej w pamięci zapadły chyba ubiegłoroczne zmagania i słynny wywiad z żużlowcem po wywalczeniu przez Moje Bermudy Stal brązowego medalu drużynowych mistrzostw kraju. - Modliłem się, żeby ten sezon się już skończył. Moje ręce są w opłakanym stanie. Całą zimę poświęciłem na rehabilitację, by uniknąć operacji. Spędziłem naprawdę masę godzin, żeby to zaleczyć. To nie była zima spędzona głównie w domu, ale na ciężkiej rehabilitacji. To mi niestety nie pomogło - mówił wówczas przed kamerami Canal+ ze łzami w oczach, ponieważ ból był tak potężny. Zawodnikowi i kibicom spadł kamień z serca Na szczęście wiele wskazuje na to, iż to powoli koniec tej nierównej walki. Jeszcze nie tak dawno Polak wystraszył co prawda kibiców zdjęciem prosto ze szpitalnego łóżka, lecz po ostatniej fotce dodanej na Facebooku, fanom spadł ogromny kamień z serca. Szymon Woźniak postanowił opisać drogę jaką musiał przejść do tego, by całkowicie wyleczyć kontuzjowany nadgarstek. - Dwa lata. Dwie operacje. Tysiące kilometrów w samochodzie. Dziesiątki godzin na rehabilitacjach. Kilkanaście iniekcji. Dwa sezony bólu. O pieniądzach nie wspominam. Satysfakcja i zdrowie: bezcenne - napisał. Z takich słów cieszą się przede wszystkim w Gorzowie, ponieważ to właśnie wychowanek Polonii Bydgoszcz przejmie schedę po Bartoszu Zmarzliku i wiosną przyszłego roku stanie się bezapelacyjnym liderem krajowej formacji drużyny. Co prawda po odejściu mistrza świata do Lublina nikt nie oczekuje od zespołu nie wiadomo jakiego sukcesu, jednak fani nie ukrywają, że chcieliby, aby ich ulubieńcy uprzykrzyli życie mocniejszym ekipom na papierze. Czytaj także: Drugi raz tego nie zrobi. Ten sezon go wiele nauczył Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata