Po niedzielnym meczu w Toruniu więcej niż o wyniku mówi się o konfrontacji, do jakiej doszło w parku maszyn tuż po ostatnim wyścigu między teamami Leona Madsena i Mikkela Michelsena, a później też samych zawodników. Ta sytuacja uwidoczniła problem z atmosferą w częstochowskiej drużynie, wobec której ciężko przejść obojętnie.- U mnie w klubie też dochodziło do takich zdarzeń. Nie na zasadzie bitki na pięści. Bardziej chodzi o sytuacje, kiedy zawodnicy kłócili się, doskoczyli do siebie, ale nie zdążyli użyć pięści. To dotyczyło wyboru pól startowych w biegu piętnastym. Skończyło się to tak, że byłem blisko i zareagowałem. Jeden poszedł do swojego boksu, a drugi w swoją stronę - wspomina w rozmowie z nami Leszek Tillinger, który przez lata pełnił funkcję prezesa Polonii Bydgoszcz. Czy Włókniarz powinien ukarać gwiazdy? Nasz rozmówca jest przekonany, że częstochowski klub powinien wyciągnąć konsekwencje wobec swoich zawodników. W tym wszystkim jest jednak pewien problem. Mówimy o liderach zespołu i ich dalszym nastawieniu na drugą część sezonu. Włókniarz przed rozgrywkami miał ambitne plany medalowe, które teoretycznie ciągle są w zasięgu ręki.- W sytuacji, kiedy wchodzą w grę pięści, to trzeba wyciągnąć konsekwencje - zaznacza Tillinger. - Problem jednak w tym, że sezon ciągle trwa, a drużyna ma konkretne cele do zrealizowania, więc łatwo się narazić zawodnikom. Karanie może mieć odwrotne skutki, kiedy żużlowiec za bardzo się pogniewa. Mimo wszystko uważam, że prezes powinien podjąć jakąś decyzję. Nie musi być ona drastyczna, a uświadamiająca, że nie należy tak postępować, bo konsekwencje w przyszłości będą większe - dodaje. Stworzyli mieszankę wybuchową Po niedzielnym zajściu coraz głośniej spekuluje się, że jeden z zawodników po sezonie odejdzie z klubu. W tym kontekście częściej wymienia się Mikkela Michelsena, bo Włókniarz mając taki dylemat będzie wolał postawić na "sprawdzonego konia", czyli Leona Madsena. Nasz ekspert zwraca jednak uwagę, że w przyszłości w Częstochowie nie mogą popełnić tego samego błędu w kontekście budowania drużyny. - Niestety, ale to, że zawodnicy rządzą klubami jest prawdą. Od dłuższego czasu może zaobserwować, że Madsen rządzi prezesem. Do drużyny doszedł Michelsen, który charakter ma podobny do Leona i problem gotowy - skwitował Tillinger.