Jóźwiak temat hejtu rozpoczął podczas Q&A, kiedy w mediach społecznościowych Hunters PSŻ-u Poznań odpowiadał na pytania kibiców. Trener przyznał wprost, że niektóre zachowania i wpisy w internecie nie powinny mieć miejsca, a fanów wylewających wiadro pomyj zaprosił na bieżnię lekkoatletyczną stadionu na Golęcinie. - Padło pytanie, jak radzę sobie z hejtem. Ogólnie dobrze sobie radzę, bo tego nie czytam, ale szkoda, że ludzie muszą wylewać swoje frustracje w internecie. Jest spora grupa ludzi pisząca lub krzycząca z trybun w sposób agresywny - przyznaje Jóźwiak w rozmowie z nami, gdy prosimy go o dokładne wyjaśnienie i kontynuację tematu. Żużel. Metalkas 2. Ekstraliga. Trener PSŻ-u Poznań mówi o hejcie Jóźwiak, prowadząc przez cztery sezony Wybrzeże Gdańsk, sam doświadczył wielu negatywnych komentarzy w swoim kierunku. - Z autopsji mogę podać prosty przykład. Po jednym z meczów w Gdańsku idę podziękować kibicom, a jeden facet krzyczy z trybun, wyzywając mnie od najgorszych. Nie chcę przytaczać słów. Dziesięć minut później ten sam gość przychodzi do parku maszyn z dzieckiem, podchodzi do mnie i zwraca się tekstem: "Panie trenerze, czy może pan podpisać mojemu synowi czapkę?" - wspomina Jóźwiak.- Co miałem mu powiedzieć? Że dziesięć minut mnie wyzywałeś i odpowiedź miała być na podobnym poziomie kultury osobistej? Dziecko nie jest winne, więc podpisałem czapkę. Mam propozycję. Jeśli ktoś musi wyładować frustrację, to niech trochę pobiega i przewietrzy głowę. Po bieganiu człowiek lepiej się czuje. W Poznaniu też mam trzech fanów. Mogą przyjść porozmawiać, pobiegać - kontynuuje nasz rozmówca. Żużel. Eryk Jóźwiak obawia się o reakcje młodych zawodników Jóźwiak pracuje z młodzieżą już piąty sezon. Od kilku miesięcy odpowiada za szkółkę PSŻ-u. - Szczególnie młodzi zawodnicy są narażeni na hejt. Takie mamy czasy, że większość siedzi w internecie. Już abstrahując od sportu, takie rzeczy dzieją się w szkołach, gdzie dzieci popełniają samobójstwa, bo środowisko ich nie akceptuje. Ktoś napisał coś na Facebooku lub na Instagramie i z innej osoby śmieje się z pół internetu, wykluczając ją ze społeczeństwa - podkreśla Jóźwiak. Jednym zdjęciem modelki uszczęśliwił kibiców. Co za nowina, wszyscy są zachwyceni- Cofam się myślami trzydzieści lat wstecz, czyli do czasów, kiedy sam byłem dzieckiem. Takich rzeczy nie było. Przebywało się na podwórku, ale nikt nikogo nie stygmatyzował. Jak pojawiał się problem, dawano sobie po twarzy, a na drugi dzień grało się wspólnie w piłkę. W internecie są problemy. Przekładając to na świat sportu, to jest tak samo strasznie, jak w normalnym życiu - uważa.Trener PSŻ-u opisał też niekorzystne zmiany w świecie sportu. - Trzy dekady temu kupowało się gazetę i sprawdzało wynik. Gdy drużyna przegrała, można było powiedzieć tylko koledze, że dany zawodnik jest słaby. Teraz jest internet, są posty, komentarze i tworzy się ten cały hejt. Rozumiem konstruktywną krytykę, ale nagonki na drugiego człowieka nigdy nie zrozumiem. Niestety, taki jest dzisiejszy świat - zaznacza. - Do mnie prywatnie bardzo rzadko ktoś pisze, nie wiem, czy ludzie się boją, czy nie. Uważam jednak, że łatwiej jest napisać coś pod postem, bo wtedy jest się w tłumie i ma się poparcie grupy. Rozmowa twarzą w twarz to zupełnie inny kaliber. Łatwiej coś napisać i wyzywać. Jest dużo okazji do rozmowy. Można podejść do parku maszyn po meczu lub po treningu. Stadiony są dostępne dla każdego. Nikt nie ma odwagi, ale ta odwaga się pojawia, gdy włącza się internet. Zawodnicy bardziej są narażeni na wyzwiska na prywatnych kontach. Ja miałem parę wiadomości, jednak nie było to nagminne - zdradza Jóźwiak. Częściej "ofiarami" hejtu" są żużlowcy. Coraz częściej w mediach społecznościowych wrzucane są screeny czasem wręcz ohydnych wiadomości. - Ludzie piszą do zawodników pewnie z tego tytułu, że jest to bardziej namacalne. W pionie szkoleniowym pojawiają się częściej komentarze, że inny zawodnik mógł pojechać, że zupełnie inaczej powinna zostać poprowadzona taktyka. Po meczu każdy jest najmądrzejszy. W świecie internetu łatwo się obraża, bo nie wiąże się to z większymi konsekwencjami - podsumowuje szkoleniowiec drużyny z Poznania. Głośny transfer w polskiej lidze. Skreślony gwiazdor spadnie na cztery łapy