Piotr Paluch nie będzie już trenerem juniorów Stali Gorzów. Klub zatrudni go jako osobistego trenera Oskara Palucha, który jest synem Piotra. Z jednej strony degradacja, z drugiej nominacja, bo rok temu na 16. urodziny Oskara czekał cały Gorzów. Jeszcze zanim wyjechał na tor wielu zdążyło go obwołać następcą Bartosza Zmarzlika. Paluch, czyli trudne początki nastoletniej gwiazdki Oskar w pierwszy, niepełnym sezonie szału nie zrobił. Jak wyszedł dobrze ze startu, to raczej dowoził punkty. Na trasie raczej nie wyprzedzał, punktów wielu nie zrobił, a im dalej w las tym było gorzej. Chłopak wyrósł, musiał skorygować sylwetkę, te okoliczności zdecydowanie spowolniły rozwój jego kariery. Nie ulega jednak wątpliwości, że Paluch wciąż jest w szufladce młody zdolny, a Stal musi uważać, żeby tego młodego, zdolnego nie stracić. Zwłaszcza teraz, kiedy straciła Bartosza Zmarzlika. Drugi stracony wychowanek w odstępie roku, to byłaby tragedia. Wizerunkowa, marketingowa i sportowa. Problem jest, bo poprzedni prezes Marek Grzyb nie zadbał o to, żeby z Paluchem podpisać kontrakt do końca wieku juniora. Wszyscy zawodnicy Stali, bez wyjątku, to robili. Nawet Bartosz Zmarzlik. Jednak Paluch, z jakichś względów, ma umowę do października 2023. Czyli po tym terminie będzie do wzięcia, a ekwiwalent nie będzie problemem. Za rok najbogatsze kluby ruszą na łowy Żartów nie będzie, bo za rok dwa najbogatsze kluby w Polsce stracą swoich podstawowych juniorów. Betard Sparta Wrocław straci Bartłomieja Kowalskiego, a Motor Lublin Mateusza Cierniaka. I już wtedy te dwa kluby rzucą się na Palucha i położą na stole wielkie pieniądze. I będzie ich stać, żeby zapłacić ekwiwalent, dołożyć coś ekstra i dać juniorowi dobry kontrakt. Dlatego Stal musi się obchodzić z Paluchem niczym z jajkiem. Tata, choć efekty jego pracy z juniorami nie były satysfakcjonujące (przede wszystkim Paluch senior był w konflikcie interesów, bo nie miał interesu w tym, żeby szkolić rywali dla syna), dostał (dostanie) ciepłą posadkę trenera swojego syna. Stal musi uważać na Palucha W kolejnych miesiącach, bez względu na wszystko, Stal w rozmowach z Paluchem będzie musiała uważać na to, co mówi i robi, żeby przypadkiem nie nadepnąć mu na odcisk, bo jeszcze się obrazi i sobie pójdzie. Chore, ale taki jest żużlowy rynek. Ubogi, więc to nie kluby dyktują warunki. Stali nie zazdroszczę z jeszcze jednego powodu. Klub dość zgrabnie wyszedł z kryzysu po odejściu Zmarzlika, ale od pierwszych miesięcy 2023 roku będzie musiał być czujny, bo inni nie porzucili planów wzmocnienia się kosztem Stali. Martin Vaculik na pewno zostanie zasypany ofertami. Szybkie podpisanie z nim kontraktu na sezon 2024 wydaje się nakazem chwili. Czytaj także: Ogłosili kontrakt. O jednym tylko zapomnieli