Ten turniej nie układał się po myśli Janowskiego. Żużlowiec bardzo się męczył i wydawało się, że prędkość odnalazł dopiero w biegu barażowym, kiedy to wyprzedził nawet Zmarzlika. Finał jednak przysporzył wrocławianinowi wielkich problemów od samego początku. Janowski jechał z tyłu i próbował przedrzeć się na trzecią pozycję. Zahaczył o bandę i brzydko upadł. Wyglądało to jak typowy "obojczykowy" upadek. Janowski długo nie podnosił się z toru i po chwili wyjechała do niego karetka. Z niej wyciągnięto nosze, bo żużlowiec nie był w stanie podnieść się o własnych siłach. Cały stadion zamarł i atmosfera siadła. Janowski pojechał do szpitala na badania. Jak przekazał Łukasz Benz, zawodnik uskarża się na ból głowy i problemy z biodrem. Wstępnie nie ma żadnych złamań, ale muszą zostać wykonane niezbędne badania. Z dziennikarskiego obowiązku dodajmy, że rozegraną oczywiście bez Janowskiego powtórkę biegu finałowego wygrał Kubera przed Zmarzlikiem i Zengotą. Cały Wrocław drży Gdyby Janowski złapał teraz jakąś kontuzję, będzie to dla jego drużyny wielki kłopot. Sparta już jedzie cały sezon bez Artioma Łaguty i ewentualny brak drugiego z liderów będzie katastrofą, stratą nie do pokrycia. Trudno uwierzyć, by bez dwóch takich filarów Sparta była w stanie cokolwiek zdziałać w fazie play-off. A zespół ostatnio ewidentnie się rozpędzał. We Wrocławiu z pewnością jak na szpilkach oczekują wieści na temat stanu zdrowia Janowskiego i modlą się, by nie miał złamań. Jakaś pauza Janowskiego byłaby także dla niego niekorzystna, jeśli chodzi o występy w cyklu Grand Prix. Maciej niebezpiecznie zbliża się do wypadnięcia z TOP 6, a stamtąd już prosta droga do przymusowej przerwy od rywalizacji z najlepszymi. Zmarzlik i Dudek zapewne się utrzymają, a jeśli tak jeżdżący Dominik Kubera awansuje z GP Challenge, to dla Janowskiego może zabraknąć dzikiej karty. Na razie jednak nie ma sensu snuć takiej wizji. Jutro rano powinniśmy wiedzieć więcej na temat sytuacji żużlowca Betard Sparty.