Fogo Unia Leszno przez lata była wzorem dla innych klubów. Każdy chciał zająć ich miejsce. Pełne trybuny, znakomita młodzież no i oczywiście sukcesy. Teraz przechodzą kryzys. Prezes wskazał winnego. Kibic ma wszystko na wyciągnięcie ręki Od 2019 roku wszystkie mecze PGE Ekstraligi możemy oglądać w telewizji oraz internecie. W piątki za transmisję odpowiada stacja Eleven Sports, a w niedziele Canal Plus. W ten sposób kibic właściwie nie musi w ogóle wychodzić z domu, aby być na bieżąco. Co niektórzy twierdzą, że to właśnie przez to frekwencja na stadionach spadła. Statystyki tego nie potwierdzają. Krzysztof Dziamski przedstawił, że w minionym sezonie liczba kibiców na trybunach była wyższa, niż chociażby w 1992, czy 2015 roku. Dzięki telewizji jego klub zarobił miliony. Mówi, że sport poradzi sobie bez nich Kontrakt telewizyjny, który obowiązuje od 2022 roku opiewa na 242 miliony złotych. Rocznie do podziału jest około 60 milionów. Takich pieniędzy w polskim żużlu nigdy nie było. Kluby dzięki temu się wzbogaciły, jednakże prezes leszczyńskiej Unii uważa, że telewizja zabija sport żużlowy. - Telewizja z jednej strony jest naszym dobrem, bo możemy sobie te mecze oglądać i promować żużel i kluby, ale z drugiej strony, telewizja to jest instytucja odpowiedzialna za bliskie zabójstwo żużla. I jak nie wyrzucimy telewizji, to na pewno kibice nie wrócą na stadiony - mówi Piotr Rusiecki w rozmowie z "TŻ". - To nie ja nakręciłem tak kontrakty, że tyle trzeba teraz zawodnikom wykładać. Unia Leszno jest solidnym klubem, ale nie płatnikiem, który chce płacić jak najwięcej, przebijać innych i dawać zawodnikom jakieś nierealne pieniądze. Żużel poradzi sobie bez telewizji - grzmi.