Druga liga zasługuje na IMP Drugi turniej IMP w Pile potwierdził, że sprawdziła się formuła organizacji finałów mistrzostw kraju w miastach, które nie mają PGE Ekstraligi. Niedzielne zawody oglądał nadkomplet publiczności - miejscowi mówili, że od dwudziestu lat nie było tu takich zawodów i takiej frekwencji. Trzeba robić IMP tam, gdzie jest wielki głód żużla na najwyższym światowym poziomie. Ktoś powie, że przecież finał finałów odbędzie się w Krośnie - a to miasto ekstraligowe! Tak, to prawda, ale miejscowe Wilki i ich liczni kibice są w elicie dopiero pierwszy rok i nie mają jeszcze przewrócone w głowie, nie mają przesytu wielkich nazwisk, na które w wielu miastach z długą historią obecności w najlepszej lidze świata, przychodzi się już tylko na budzące największą adrenalinę mecze ligowe. Powiedzieć, że w Pile był komplet publiczności - to skłamać. Nie wiem jak, ale tam był mocny nadkomplet. Rekord frekwencyjny zrobiony na pewno. To, że ludzie tłumami walą na żużel - to najlepsza promocja "czarnego sportu". To uwaga pierwsza. Uwaga druga. Ten żużlowy weekend - czyli Grand Prix Szwecji i rozpoczynający się po 17,5 godziny po zakończeniu ceremonii w Malilli (przypomnijmy, że z udziałem Patryka Dudka!) druga runda IMP - pokazała, że na najlepszą trójkę polskich żużlowców - stałych uczestników GP 2023 nie ma silnych. Nie zmogła ich podróż ze Skandynawii do Wielkopolski i następnego dnia zameldowali się w komplecie na pilskim podium. Konkurenci nie wykorzystali ich zmęczenia - spotęgowanego u Zmarzlika dodatkowo tym, że do jednego z biegów IMP startował trzy razy na skutek upadków (w tym także swojego na pierwszym łuku). Nie spał kilkanaście godzin i pędził na złamanie karku Poza tą trójką ze Szwecji do Piły dotarł, ale mając trudniejszą sytuację, bo sam prowadząc samochód, najlepszy fotoreporter żużlowy świata, który bodaj nie opuścił żadnego Grand Prix - Jarosław Pabijan. W nocy z soboty na niedzielę oka nie zmrużył, a następnego dnia robił mistrzom jak zwykle znakomite zdjęcia. Szacun! To była uwaga trzecia. Wreszcie uwaga czwarta. Brawa dla władz polskiego żużla, które przyznały "dziką kartę" na cały cykl IMP Jarosławowi Hampelowi. "Mały" jest niemal jak wino: im starszy, tym, lepszy. Przed dwudziestu trzy laty, jako junior Polonii Piła, w tejże Pile zdobył sensacyjnie srebro IMP (wtedy oczywiście był jeden turniej). Teraz był czwarty, w barażu eliminując innego "Matuzalema", bardzo lubianego przez kibiców w całej Polsce Janusza Kołodzieja). W Pile traktowali go jak swojego, co było słychać po dopingu. To zaszczyt być drugi rok z rzędu Patronem Honorowym IMP. To wielka przyjemność wręczać Bartoszowi Zmarzlikowi kolejny puchar za pierwsze miejsce - po Rzeszowie w czerwcu i po Grudziądzu, Rzeszowie i Krośnie w roku ubiegłym.