Unii Tarnów już nie byłoby w grze o Metalkas 2 Ekstraligę, gdyby nie pieniądze Artura Lewandowski. Przewodniczący rady nadzorczej i biznesmen w jednej osobie już pożyczył kasę Unii, żeby klub mógł dostać licencję na sezon 2024. Nowa, tajna broń Zmarzlika. Pierwsze testy, brat mistrza mówi o eksperymencie Ekstraliga Żużlowa narzeka na utrudniony kontakt z Unią Tarnów Klub dostał jednak licencję nadzorowaną i przed startem ligi miał wykonać finansowy audyt oraz przedstawić pomysł na pożyczki udzielone Unii przez sponsorów. Dotąd Unia nie zrobiła ani jednego, ani drugiego. Zasadniczo sytuacja nie jest za wesoła. W klubie wyłączyli prąd, więc działacze korzystają gościnnie z pomieszczenia na obiekcie MOSiR-u. Jednak kontakt z szefostwem Unii i tak jest ograniczony. Skarżą się na to, chociażby działacze Ekstraligi Żużlowej. Już nie raz słyszeliśmy od nich, że prezes Kamil Góral zapadł się pod ziemię i nie mogą oni uzyskać bieżących informacji. Los Unii Tarnów w rękach biznesmena Artura Lewandowskiego A sprawa jest ważna, bo do 11 marca Unia ma czas, żeby rozwiązać swoje problemy. Jak udało nam się ustalić, Lewandowski załatwił audytora, który ogarnie pierwszy z tematów. Pracę rozpoczął on w ubiegłym tygodniu. Wcześniej miał odmawiać, bo nie był pewny, czy za swoją pracę dostanie wynagrodzenie. Wspomniany Lewandowski zagwarantował mu jednak, że wypłata będzie. Jeśli audyt pojawi się jutro na biurku prezesów Ekstraligi, to pozostaną pożyczki. Według nas chodzi o kwotę nawet 2,5 miliona złotych. Wszystko to pieniądze pożyczone od sponsorów. Niestety tak to nie może wyglądać, dlatego organ zarządzający rozgrywkami żąda jakiegoś pomysłu. Najlepiej byłoby, jakby te pożyczki zostały zamienione na akcje. Niewykluczone, że tak to zostanie rozwiązane, choć decyzji nie ma. Wiele będzie zależało od postawy Lewandowskiego, który od jakiegoś czasu podaje kroplówkę. Dotąd jednak nie chciał się zaangażować na 100 procent. To wygląda trochę tak, jakby z pewnymi ludźmi z rady nadzorczej nie było mu po drodze. Prezes Unii Tarnów wyrósł na bohatera, ale coś się zacięło Poza wszystkim Unia potrzebuje mocnego lidera. Pełniący obowiązki prezesa Kamil Góral w pewnym momencie wyrósł na bohatera z racji tego, że pukał od jednych drzwi do drugich i próbował zdobyć pieniądze. Unia w pewnym momencie miała nawet dobrą prasę. Prawie wszyscy chwalili klub, wskazując, że wreszcie ma prezesa z prawdziwego zdarzenia, co daje nadzieję na lepsze jutro. Jednak demony wróciły, a z punktu widzenia Ekstraligi nie wygląda to tak kolorowo. Działacze prosili nawet osoby trzecie o pomoc w skontaktowaniu się z prezesem, który przestał być osiągalny, gdy zaczął się zbliżać temat przedstawienia audytu. Trudno powiedzieć, co będzie dalej. Jeśli Unia przedstawi audyt, to będzie można mówić o jednej pokonanej przeszkodzie. Na horyzoncie są już jednak następne.