Klub ma nadwyżkę zawodników. Dwóch z nich rywalizuje o skład. Agent jednego z nich pyta przed meczem menadżera drużyny: to Karol teraz pojedzie? Menadżer zaskoczony chwilę się zastanawia i mówi: decyzje podejmuje trener. Agent idzie to trenera, a ten: ja nic nie wiem, menadżer będzie wiedział. Drugi raz rozmawia z menadżerem. Tym razem słyszy: skład ustala prezes. Prezes Maciej wita agenta zdziwiony: ja ustalam skład? Ja nic nie wiem. Naprawdę. Musisz pytać menadżera. Agent wraca do menadżera. - Wiesz co, dopytaj jeszcze trenera, ale z tego co wiem, to decyzja zapadnie po treningu. Trening. Zawodnicy kręcą kółka. Każdy sam. Trener mierzy im czasy. Po zakończeniu zajęć agent rozmawia z trenerem: no i co, jedzie ten Karol, czy nie? Trener: a to ja nic nie wiem. Agent nieco zdziwiony, ale dociska: menedżer mówił, że po treningu będzie wszystko jasne. Trener na to: nie no, po jakim treningu. On tak mówił? A to nie, trening nie miał znaczenia. Agent odpuścił, jego żużlowiec nie pojechał, choć czasy miał lepsze od konkurenta. No, ale trening nie decydował. Po sezonie agent rozmawia z prezesem: - ten twój zawodnik, to miał szczęście, że ja ustalałem skład, bo by wcale nie jechał. Koniec. Kropka. PS. Jest takie powiedzenie, że z rodziną najlepiej się wychodzi na zdjęciu. Z tą rodziną na pewno. PS2. Imiona zawarte w tekście nie są prawdziwe.