Na początku marca, w związku z inwazją armii Putina na Ukrainę, PZM podjął decyzję o wykluczeniu Rosjan z ligi. W geście solidarności, ale i też po to, by dołączyć do ogólnoświatowego trendu sankcji, które mają skłonić zbrodniarza z Kremla do zaprzestania działań. Artiom Łaguta, Emil Sajfutdinow, Wadim Tarasienko i kilku innych zawodników obejrzało inaugurację ligi, siedząc w fotelu lub na kanapie. Pojechał jedynie Gleb Czugunow. PZM docenił to, że zawodnik po otrzymaniu obywatelstwa przyjął też naszą licencję i startuje jako Polak. Ma już nawet za sobą epizod w reprezentacji. Czugunow do zeszłej niedzieli cieszył się, że może jechać Czugunow szczerze się ucieszył, ale kto wie, czy zaraz nie będzie tego żałował. W minioną niedzielę, na domowym torze, napluto mu w twarz i zbluzgano go tak, że gorzej nie można. Garstka kibiców Apatora nie miała oporów, by śpiewać o "ruskiej kur..", choć w ich kadrze też jest Rosjanin i wyrzucenie go z ligi prawie nikomu w Toruniu się nie podoba. Dochodzą do mnie głosy, że Czugunow prowokował nagrywając kibiców Apatora telefonem komórkowym. Potem jeszcze sam do nich pobiegł, wyrywając się ochroniarzom i skoczył na ogrodzenie. W obu przypadkach postąpił głupio, bezsensownie, ale nie odwracajmy kota ogonem, nie wińmy Czugunowa za to zajście. Nie usprawiedliwiajmy chamstwa kilkunastu kibiców tym, co zrobił Gleb. Nie fundujmy mu też postępowania przed Komisją Orzekającą Ligi, bo on na to nie zasłużył. Cała ta sytuacja z Czugunowem pokazuje przede wszystkim to, że rację miał PZM, tłumacząc zawieszenie Rosjan m. in., tym, że ktoś może dokonać na nich linczu. W niedzielę we Wrocławiu niewiele brakowało. A co będzie na innych stadionach? Co by było, gdyby na tor wyjechał dajmy na to taki Grigorij Łaguta, czyli ten, co opowiadał, że to Ukraińcy zabijają Rosjan w Donbasie. Ludzie oglądają obrazki z Ukrainy, złoszczą się, a Czugunowa mają pod ręką Ludzie oglądają obrazki z Buczy, Mariupola i różnie sobie z tym radzą. Jednym wystarczy chwila zadumy, refleksja. Inni w ogóle nie potrafią tego zrozumieć i mają w sobie potrzebę wykrzyczenia tego na całe gardło. Czugunow akurat był pod ręką, więc oberwał za to wszystko, co armia Putina robi za naszą wschodnią granicą. Bo nikogo nie obchodzi to, że Czugunow brał udział w antyrządowych demonstracjach, że władza Putina mu się nie podoba. Dla części ludzi to wciąż jest Rosjanin, który na dokładkę nigdy nie wytłumaczył się z tego, w jaki sposób przyjął obywatelstwo. Chodzi o historię z polską żoną, którą on ledwo znał. Niektórzy mówią wprost, że to było fikcyjne małżeństwo dla papierka. Zostawmy jednak tę sprawę. Dość powiedzieć, że Czugunow jest w tej chwili jedynym Rosjaninem, któremu kibice na trybunach mogą powiedzieć, co myślą o jego prezydencie i jego kraju. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że takie historie mogą się powtarzać. Zwłaszcza jeśli działania wojenne wrócą za chwilę ze zdwojoną siłą, a kluby mające Rosjan będą świadomie bądź nie, eskalować problem. Choćby przez takie akcje, jak zachęcanie do aplauzu dla Łaguty, co miało miejsce we Wrocławiu. Czugunow potrzebuje opieki klubu i wsparcia psychologa Czugunow potrzebuje w tej chwili naprawdę dobrej opieki. Być może nawet psychologa, który pomoże mu jak radzić sobie w tych trudnych momentach. Ten zawodnik ma polemiczną duszę, ale na szczególnie mocnego nie wygląda. Już przy pierwszym słownym ataku puściły mu nerwy. Co będzie dalej? Ta cała sprawa może go wykończyć tak samo, jak Maksyma Drabika wykończyła jazda z tkwiącą z tyłu głowy myślą o zawieszeniu za doping. Drabik nie wytrzymał do końca sezonu. Jeśli Czugunow ma to zrobić, to klub musi dać mu wsparcie. Jemu, a nie Łagucie. Szkoda, że Ekstraliga, zamiast nasyłać KOL, nie potępiła agresji kibiców. Bo teraz te osoby poczują, że ich chamstwo zostało usprawiedliwione. A w normalnym świecie nie ma miejsca dla takich zachować. Nie wolno na nikogo pluć, ani też nikogo obrażać. I to dotyczy nie tylko Czugunowa, ale i też pozostałych Rosjan. Można się z nimi nie zgadzać, można, nawet trzeba krytykować ich postawę, ale to tyle. Ani kroku dalej.