No to zacznę od tego, że prezesi klubów PGE Ekstraligi pytają: gdzie nasza kasa? Miało być po 6,5 miliona na głowę, a dotąd nie dostał choćby grosza. Kluby PGE Ekstraligi już wiedzą, że pierwzza transza będzie obcięta Najgorsze jest to, jak mówią działacze, że z pierwszej transzy Ekstraliga ma potrącić nieco ponad 300 tysięcy złotych na nowe boksy. A ta pierwsza transza, tak się mówi i słyszy, ma być wypłacona najprędzej w kwietniu. Dla prezesów to za późno, zdecydowanie za późno. Po pierwsze, dlatego że trzeba płacić bieżące rachunki. Kolejne raty z kwot za podpis dla zawodników były przecież rozpisane na styczeń i luty. Chodzi o niemałe pieniądze, bo kwoty za podpis sięgają miliona złotych. W jednym przypadku to nawet ten milion przekraczają. Chodzi o Bartosza Zmarzlika, który podpisał z Moje Bermudy Stalą Gorzów umowę na poziomie 1,5 miliona złotych za podpis i 12 tysięcy za punkt. W sumie najlepszy polski żużlowiec zarobi około 4,5 miliona złotych. Stal ta umowa będzie kosztowała ponad 5 milionów, bo trzeba jeszcze doliczyć VAT. Kluby PGE EKstraligi mają ekstra wydatki na poziomie miliona złotych Po drugie pojawiły się wydatki ekstra. Nie wszyscy dostali od miasta kasę na budowę odwodnienia, czy zakup plandeki. Pierwsza inwestycja, to wydatek minimum rzędu 700 tysięcy, druga to 230 tysięcy. Zatem kolejny milion, który skądś trzeba wydobyć. Już docierają do mnie informacje o prezesie, który dosłownie żebra u sponsorów, żeby mu wypłacili po 10 tysięcy ekstra, bo w innym razie, za chwilę, padnie pod natłokiem bieżących rachunków. W sumie to PGE Ekstraliga mogła, a nawet powinna była zrobić wszystko, by zmodyfikować terminy i ustawić transze z wypłatami tak, by kluby zmuszone do sporych inwestycji miały z czego je opłacić. Bo teraz to wygląda trochę tak, że działacze mają w jednej ręce nakaz i ekstra-wydatki związane z sezonem 2022, ale w drugiej nie mają i jeszcze długo nie będą mieć kasy na to, by się przygotować do ligi pod każdym kątem. Także tym organizacyjnym. Spuentowałbym to wszystko stwierdzeniem, że w sumie to rozumiem prezesów. Problem w tym, że głosując za nową umową telewizyjną doskonale wiedzieli, jakie są terminy wypłat. Zatem już kilka miesięcy temu wiedzieli kiedy i ile dostaną. A jeśli tak, to mogli tak zaplanować wypłaty, żeby nie świecić oczami przed zawodnikami. Dziś nie musieliby narzekać i pytać o kasę.