Polski Związek Motorowy zawiesił rosyjskich żużlowców, zabraniając im jazdy w lidze. To miało pokazać naszą solidarność z zaatakowaną przez Rosjan Ukrainą. Miało też zmusić do refleksji idoli tysięcy młodych Rosjan. Miało ich skłonić do powiedzenia czegoś, co zmieni myślenie zwykłych ludzi. Bo tylko Rosjanie mogą usunąć z urzędu prezydenta Władimira Putina. Sparta Wrocław walczy o Artioma Łagutę z uporem godnym lepszej sprawy Problem w tym, że w momencie, kiedy cały świata nakłada na Rosjan sankcje, polski żużlowy klub walczy o zawodnika z Rosji z uporem godnym lepszej sprawy. Nie mam wiedzy (nie wiem, kto wynajął prawnika), więc póki co nie łączę dwóch maili wysłanych przez Artoma Łagutę do PZM z prośbą o wydanie polskiej licencji. Natomiast do egzaminu na certyfikat zgłosił Łagutę jego klub, Betard Sparta Wrocław. Dlaczego Sparta to zrobiła? Bo mogła. Tak samo, jak mogła zezwolić Łagucie na treningi, dopóki PZM wyraźnie tego nie zakazał. Nie kupuję jednak narracji w stylu, że co nie jest zabronione, to jest dozwolone. Zwłaszcza w takiej sytuacji, jaką mamy obecnie. Zwyczajnie nie rozumiem, jak Sparta może tak mocno zabiegać o starty zawodnika z Rosji. Nie wszystko da się wytłumaczyć gorączką złota. Wiem, że Sparta zdobyła rok temu tytuł, że chciałaby to powtórzyć. Gdy obok nas trwa zbrojny konflikt, warto sobie jednak zadać pytanie, co jest naprawdę w życiu ważne? Jakie znaczenie będzie miało to złoto, jeśli wcześniej nie zrobimy wszystkiego, by zatrzymać to rosyjskie szaleństwo? To nie są ofiary Putina To nie są jakieś tam strachy na lachy. Wielu ekspertów mówi: dziś Ukraina, jutro kraje bałtyckie i Polska. Te bomby nie muszą jednak na nas spaść, jeśli zmusimy zwykłych Rosjan do refleksji. Nie zrobimy jednak tego, pokazując im, że są ofiarami Putina. Oni nimi nie są. Zresztą dotąd większość z nich nie zrobiła niczego, byśmy zaczęli im współczuć. Dwa dni temu poprosiłem Bartka Czekańskiego, felietonistę Tygodnika Żużlowego, wielkiego sympatyka Sparty, żeby skomentował dla mnie, to co robi jego ukochany klub. Napisał mi tylko, że czuje się zniesmaczony i zrozpaczony. Tylko tyle. Od siebie dodam, że choć ogromnie cenię prezesa Sparty Andrzeja Rusko, a także jego życiową partnerkę Krystynę Kloc (to jest duet zarządzający klubem), to nieustępliwą walką o Łagutę, podobnie jak Bartek, jestem zniesmaczony. Tak na dobrą sprawę, to każdy z nas płaci za sankcje wobec Rosji. Z tego powodu tankujemy, chociażby drogą benzynę. Nikt mądry jednak nie mówi: dajcie mi tanie paliwo z Rosji, bo ja mam w nosie Ukrainę. Czyli inni mogą, a Sparta nie chce? Już kibice na forach żartują sobie ze Sparty, nazywając ją Spartakiem. Jeśli klub nie zmieni polityki, to ta łatka przyklei się na dobre. Milczenie Zmarzlika i Janowskiego też jest słabe Mnie zwykła ludzka przyzwoitość nie pozwoliłaby walczyć o zniesienie sankcji dla zawodnika z Rosji, gdy jego prezydent zrzuca bomby na naszego sąsiada. Wiem oczywiście, że Artiom Łaguta ma polskie obywatelstwo, ale każdy z nas też wie, że postarał się o nie dla wygody. On sam powiedział kiedyś, że nie będzie jeździł dla Polski, bo czuje się Rosjaninem. Do tego sezonu też zgłosił się z rosyjską licencją. Dopiero gdy PZM zawiesił Rosjan, zaczął się starać o polską licencję. PS: Tak jak nie podoba mi się zachowanie Sparty, tak nie podoba mi się to, co mówią nasze gwiazdy. Maciej Janowski i Bartosz Zmarzlik potrafili się kłócić o opony, a teraz są wyjątkowo zgodni w sprawie sankcji na Rosjan. Nie wypowiadają się na ten temat, bo nie chcą nikomu podpaść. Tyle że to jest panowie taki czas, gdy zwyczajnie trzeba coś powiedzieć. Idole, osoby publiczne nie mogą chować głowy w piasek. Nie wolno milczeć, gdy Rosja zabija niewinnych ludzi. A niech się kolega Rosjanin obrazi. Problem w tym, że jeśli wy mu czegoś nie powiecie, to żadnej refleksji u niego nie będzie.