Wiele osób obserwujących rynek żużlowy dziwi się, kiedy słyszy, że rynek żużlowy jest ubogi w zawodników, że poszukujące świeżej krwi kluby PGE Ekstraligi nie mają kogo brać. Pytają: jak to? Przecież w pierwszej lidze jest wielu takich, którym warto dać szansę. Nie dociera, że im się to zwyczajnie nie opłaca. No, chyba że mają jakieś sportowe ambicje. Jeśli jednak ktoś ceni sobie swoją strefę komfortu w eWinner 1. Lidze, to ofertę z PGE Ekstraligi może od razu wyrzucić do kosza. Rasmus Jensen w pierwszej lidze ma niższe stawki Weźmy takiego Rasmusa Jensena, który miał oferty startów w sezonie 2023 w Ekstralidze. Mógł liczyć na pół miliona za podpis i 5 tysięcy za punkt. Więcej niż ma w Zdunek Wybrzeżu Gdańsk. I co? I nic. Został w Gdańsku za 350 tysięcy za podpis i góra 4 tysiące za punkt. Ktoś powie, głupi ten Rasmus. Wręcz przeciwnie. Odrzucenie ofert z Ekstraligi pokazuje, że facet potrafi liczyć, ale i też, że ponad wszystko ceni sobie spokój, który ma obecnie. Status pierwszoligowej gwiazdy w zupełności mu wystarczy. Zaglądamy Jensenowi do kieszeni Żeby nie być gołosłownym, to zajrzyjmy głębiej do kieszeni Jensena. Założenie jest takie, że za rok w pierwszej lidze nie będzie miał gorszego sezonu niż ten obecny. A jeśli 195 punktów i 12 bonusów pomnożymy przez cztery, to wyjdzie nam 828 tysięcy. Jensen, chcąc zarobić identyczne pieniądze w Ekstralidze, musiałby zdobyć 165 punktów. Średnio po 10 na mecz. To dużo, bardzo dużo. Już przy ośmiu na spotkanie powiedzielibyśmy, że Duńczyk się sprawdza. Tyle że przy ośmiu zarobiłby niecałe 650 tysięcy. Idźmy jednak dalej, bo to nie jest koniec bilansu zysków i strat. Przy kwocie za podpis, o której mówi się też kwota na przygotowanie do sezonu, mamy kolejne minusy. Co z tego, że Jensen w Ekstralidze dostałby o 150 tysięcy złotych więcej za podpis, skoro musiałby zatrudnić drugiego mechanika i mocniej zainwestować w sprzęt. Drugi mechanik to 100 tysięcy złotych więcej po stronie wydatków. A sprzęt to często, gęsto ‘neverending story’. Jak zawodnik nie trafi, to koszty idą ostro w górę. Finalnie te 150 tysięcy więcej w Ekstralidze szybko zamienia się w zero, a nawet w mniej niż zero. Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości w temacie, dlaczego Jensen i jemu podobni nawet nie myślą o startach w Ekstralidze? Czytaj także: Zaporowa cena za bohatera ostatniej akcji