Już raz tłumaczyłem, dlaczego nie chcę farbowanych lisów z Rosji na polskich torach. Nie widzę powodu, dla którego Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow mieliby dostać zielone światło na jazdę w PGE Ekstralidze, bo mają polski paszport. Minister sportu chce, żeby Rosjanom grali Mazurka Minister sportu Kamil Bortniczuk mówi jednak w wywiadzie dla Rzeczpospolitej o niezgodnych z prawem działaniach związku wobec Rosjan i dowodzi, że granie Mazurka Dąbrowskiego Artiomowi Łagucie byłoby naszym zwycięstwem, bo przejęlibyśmy od Rosjan czołowego żużlowca świata i zadalibyśmy im duży wizerunkowy cios. Nie interesuje mnie ani propaganda, ani podkradanie zawodników innym nacjom. A Mazurek powinien być zarezerwowany dla Zmarzlika, Janowskiego, Dudka czy Przedpełskiego. Dla naszych, a nie dla farbowanych lisów. Od razu dodam, że mam duży szacunek dla Runego Holty, ale nigdy nie kupiłem go jako Polaka, bo nim nie jest. Ktoś miał interes w tym, żeby nim został i tyle. Z Rosjanami mam taki sam problem, jak z Holtą. Od 24 lutego to już jest mega-problem. I w tym miejscu chciałbym wyjaśnić panu ministrowi swoją niezgodę i zaprezentować argumenty. Łaguta i Sajfutdinow od początku lawirowali w sprawie wojny w Ukrainie Dla mnie, tak Łaguta, jak i Sajftudinow w sprawie inwazji w Ukrainie od początku lawirowali i kluczyli. Nie kupuję infantylnych internetowych grafik, jakie pokazali, bo takie coś, to może wstawiać kilkuletnie dziecko. Oni napisali "no war", a ja dodam, że każdy jest przeciwko. Liczą się jednak fakty, nie obrazki. A fakty są takie, że Sajfutdinow miał na swoim koncie zdjęcie z Aleksandrem Załdostanowem, które wnioskując z opisu, było dla niego powodem do dumy. Jak zapytałem o zdjęcie, to natychmiast je usunął. Pan minister oczywiście wie, kim jest Załdostanow? To ulubieniec Putina, zwolennik aneksji Krymu, człowiek o nacjonalistycznych poglądach. Na temat Artioma Łaguty też bym chciał coś powiedzieć. Jasne jego brat Grigorij opowiadający o tym, że w rosyjskiej telewizji jest więcej prawdy, niż w stacjach krajów Unii Europejskiej jest zdecydowanie gorszy. Tyle że przynajmniej szczery. Bo Artiom na początku nie chciał o wojnie mówić wcale, potem nagle zaprotestował, ale nie określił, kto jest agresorem. W międzyczasie jego żona zaczęła opłakiwać wybite szyby w rosyjskiej ambasadzie w Warszawie. Wtedy dopiero Artiom nazwał rzeczy po imieniu. Kiedy jednak okazało się, że wraz z innymi Rosjanami nie został dopuszczony do jazdy w lidze, to zdjął wszystkie antywojenne posty. Nie sposób uciec od refleksji, że Łaguta robił to, co akurat mogło mu przynieść jakąś korzyść. To każe jednak stwierdzić, że szczerości nie było w tym za grosz. Obywatelstwa nie przyjęli z powodu miłości do Polski Jeszcze chciałbym panu ministrowi napisać, że menadżer Sajfutdinowa mówił o "nabyciu obywatelstwa", a Łaguta kiedyś w jakimś programie przyznał, że paszport wziął dla wygody, że nigdy nie zamierza reprezentować Polski. I my chcemy grać mu Mazurka? Naprawdę? Już pomijam fakt, że solidarni to powinniśmy być z Ukrainą. Łaguta ma polski paszport (abstrahuję, że wydanie mu tego dokumentu było według mnie błędem), może u nas mieszkać i pracować. Ja mu tego nie bronię. Niech idzie do normalnej roboty i już. Nie może być jednak dalej gwiazdą sportu po tym, co się stało. Nie może być wzorem do naśladowani, którego mają wielbić i oklaskiwać tłumy. To byłoby nienormalne. Poza wszystkim ja mam takie nieodparte wrażenie, że toczy się w tej chwili pewien spór cywilizacyjny. Ukraińcy giną za tą lepszą, bo wolną Europę. I niestosowne wydaje mi się, że my w takiej sytuacji użalamy się nad Rosjanami i szukamy dla nich furtki. Nie po tym co ich rodacy robią od kilku miesięcy w Ukrainie. Tym bardziej że od każdego z nas wymaga się poświęceń. My (mam na myśli społeczeństwo) mamy przełknąć coś, co rząd nazywa "putinflacją", a mistrzowi z Rosji chcemy wcisnąć do kieszeni polskie miliony. Brawo.