Prezes Ekstraligi Żużlowej Wojciech Stępniewski już od kilku miesięcy jest pytany, czy liga ruszy w terminie. Najpierw burzę zrobiły kluby, dowodząc, że jazda bez kibiców im się nie opłaca i trzeba start przesunąć o miesiąc lub dwa. Teraz zamieszanie wynika z zapowiedzi rządu, który od jakiegoś czasu mówi o nowych obostrzeniach na święta, a te najbliższe święta to także żużel. Inaugurację zaplanowano na Wielką Sobotę. W tej dyscyplinie nigdy nie wiadomo na 100 procent, czy pojadą, ale obecną sytuację trudno określić inaczej niż kuriozum. To politycy (dotąd zwykle pogoda) zdecydują, czy zapalić zielone światło dla zawodników stojących pod taśmą. Szczerze? Jakiś czas temu pomyślałem sobie, że przesunięcie startu PGE Ekstraligi o dwa tygodnie nie byłoby głupim rozwiązaniem. Nie tylko ze względu na COVID-19, ale i też z powodu kłopotów klubów z torami. Przypadek Moje Bermudy Stali Gorzów, która straciła licencję toru na własne życzenie, pominę milczeniem. Jednak inni robili wszystko, by jak najszybciej wyjechać, ale jakoś im się to nie udawało. Nie wszystkim i nie z ich winy. Po prostu aura robiła swoje. Jednak pomysł z przesunięciem ligi, tak szybko jak do głowy przyszedł, równie szybko z niej wyleciał. Bo też co mogą zmienić te dwa tygodnie. Koronawirus w tym czasie nie wyparuje. Będą te same problemy, a tylko nazwiska zakażonych będą inne. Jeśli ktoś miał kłopoty z torem, to nikt nie bronił wyjechać na inny tor. Każdy wiedział, że nie będą to stracone pieniądze, bo prezes Stępniewski powtarza niczym mantrę: ruszamy 3 kwietnia. Głupio byłoby, gdyby teraz jakaś decyzja rządu miała to zmienić. Tym bardziej że cała ta zabawa odbywa się w pełnym reżimie sanitarnym, a my, czyli kibice i entuzjaści czarnego sportu, już zwyczajnie mocno się stęskniliśmy. Nie chcę pisać do premiera Morawieckiego i pytać, czy jego plany mogą pokrzyżować start żużlowej PGE Ekstraligi. Chcę wierzyć, że tak się nie stanie i wszystko rozpocznie się zgodnie z planem. Zwłaszcza że inauguracja zapowiada się niezwykle atrakcyjnie. I to każdy mecz bez wyjątku. Hitem ma być spotkanie Unii ze Stalą, ale coś czuję, że mistrz Polski rozjedzie rywala do 38. Ciekawi mnie też, jak Motor poradzi sobie bez Dominika Kubery z Włókniarzem, jak bracia Chris i Jack Holder wypadną po jednym dniu treningu w meczu z Falubazem (teraz są na izolacji po zakażeniu COVID-19), jak GKM przyjmie Artioma Łagutę w barwach Betard Sparty. Stawiam na trzy wygrane gospodarzy i tylko przy Motorze mam wielki znak zapytania. Odpowiedź, mam nadzieję, poznam 3 kwietnia. Prawda premierze? Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź