Starcie wicemistrza kraju z broniącą tytułu Unią było niezwykle ważne w kontekście walki o awans do fazy play off. Najlepsze zespoły z poprzedniego sezonu zanotowały słaby początek rozgrywek i teraz muszą odrabiać straty. Po niedzielnym spotkaniu to wrocławianie są bliżej awansu do rundy finałowej, a wysoka wygrana różnicą 26 "oczek" daje im powód do tego, by w rewanżu myśleć o punkcie bonusowym. Leszczynianie do meczu przystąpili bez Duńczyka Nickiego Pedersena. Trzykrotny mistrz świata decyzją menedżera Fogo Unii Adama Skórnickiego został pominięty przy ustalaniu składu. Betard Sparta wciąż musi radzić sobie bez utalentowanego młodzieżowca Maksyma Drabika, który przechodzi rehabilitację po złamaniu nogi. Żużlowcy z Leszna na poznańskim stadionie, z którego gościnności w tym sezonie korzysta Betard Sparta, mogli się czuć prawie jak u siebie. Zdecydowana większość kibiców trzymała kciuki z ekipę z Wielkopolski, ale z niedowierzaniem oglądała to, co się działo na torze. Mistrzowie Polski zostali wręcz zdemolowani przez ekipę Piotra Barona. Początek meczu nie zapowiadał wysokiego zwycięstwa gospodarzy, bowiem to leszczynianie po trzech wyścigach wygrywali 10:8. Trzy kolejne biegi wrocławianie zwyciężyli podwójnie. Anglik Tai Woffinden oraz Czech Vaclav Milik byli poza zasięgiem leszczyńskich żużlowców, którzy nie potrafili spasować się z torem. Po siódmym biegu, w którym Woffinden poprawił własny rekord toru, wrocławianie prowadzili 27:15. Losy spotkanie zostały szybko rozstrzygnięte, a otwartą kwestią była rozmiary zwycięstwa. W zespole gości brakowało zawodnika, który byłby w stanie wciąż ciężar odpowiedzialności na swoje barki. Wracający po kontuzji Emil Sajfutdinow przegrywał z juniorem Betardu Sparty Damianem Dróżdżem. Z kolei Piotr Pawlicki, który dwa dni wcześniej wywalczył tytuł indywidualnego wicemistrza kraju, nie wygrał żadnego z sześciu biegów. Dopiero w ostatnim wyścigu leszczynianie się przełamali, po raz pierwszy w tym spotkaniu Woffinden minął linie mety jako drugi, a inny niepokonany zawodnik Milik finiszował na ostatnim miejscu i Fogo Unia wygrała 4:2. - Jestem w delikatnym szoku. Mogę tylko pogratulować wrocławskiej drużynie, której ciężko było na początku sezonu na +swoim-nieswoim+ torze. A dzisiaj, niestety, wszystko im wychodziło. Dużo pracy przed nami, a margines błędu pozostaje coraz mniejszy. Co do mojej decyzji odnośnie składu, to jak spojrzymy na zera Petera Kildemanda, to ciężko powiedzieć. Z drugiej strony łatwo komentować po meczu, ja trzymam się swojej decyzji, którą podjąłem, choć wynik na torze się nie obronił - skomentował spotkanie menedżer Fogo Unii Adam Skórnicki. Opiekun Betardu Sparty Piotr Baron przyznał, że ciężka praca, jaką drużyna wykonała przed spotkaniem, nie poszła na marne. - Dzisiaj pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną. Wszyscy zawodnicy zapunktowali, każdy dołożył swoją cegiełkę do zwycięstwa. Dziękuję im za to. W minionym tygodniu bardzo ciężko popracowaliśmy, co przełożyło się na dobry wynik - podsumował Baron. Betard Sparta Wrocław - Fogo Unia Leszno 58:32 Betard Sparta Wrocław: Tai Woffinden 14 (3,3,3,3,2), Vaclav Milik 12 (3,3,3,3,0), Maciej Janowski 10 (1,2,3,1,3), Tomasz Jędrzejak 8 (2,3,1,1,1), Szymon Woźniak 5 (0,1,2,2), Damian Dróżdż 5 (0,2,3), Adrian Gała 4 (2,2,0). Fogo Unia Leszno: Piotr Pawlicki 9 (1,1,2,2,2,1), Emil Sajfutdinow 8 (3,1,1,0,3), Tobiasz Musielak 6 (2,0,1,1,2), Grzegorz Zengota 5 (1,2,2,0,0), Bartosz Smektała 3 (3,0,0), Dominik Kubera 1 (1,d,0), Peter Kildemand 0 (0,0,0). Najlepszy czas dnia: Tai Woffinden w siódmy wyścigu - 65,29 (rekord toru). Sędziował: Krzysztof Meyze (Wtelno). Widzów: ok. 5,5 tys.