Mateusz Wróblewski, Interia: W nadchodzącym sezonie wystartujecie w PGE Ekstralidze. Czuje pan ekscytację, czy nie odczuwa pan żadnych zmian emocjonalnych w porównaniu do poprzednich sezonów? Grzegorz Leśniak, Prezes Wilków Krosno: Zdecydowanie w klubie odczuwamy dużą ekscytację i napięcie przed najbliższym sezonem. To inny rok niż wszystkie poprzednie, które miały miejsce. Takiego sezonu i takich rozgrywek, jakich będziemy świadkami w ramach PGE Ekstraligi, jeszcze u nas w Krośnie nie przeżywaliśmy. Wiadomo, że to debiut w Ekstralidze i wielka sprawa. Każdego dnia i nocy pracujemy nad przygotowaniami i nad tym, by skutecznie rywalizować z pozostałymi drużynami. Nie skończą jak Ostrovia Nie boi się pan, że zje was presja i skończycie niczym Ostrovia przed rokiem? - Nie ma mowy o żadnej presji i braku panowania nad emocjami. Zawsze staraliśmy i staramy się działać profesjonalnie na każdej niwie. Nie podejmujemy żadnych decyzji bez szczegółowej analizy. Jest ekscytacja, ale jednocześnie pełna kontrola nad przygotowaniami. Każde działanie mamy zaplanowane i poszczególne osoby zajmują się wytyczonymi obszarami. Odnośnie przytoczonej w pytaniu Ostrovii, przed rokiem o tej porze media wykreowały juniorów ostrowian jako czołowych, a nawet najlepszych w PGE Ekstralidze. Zostali okrzyknięci zawodnikami na poziomie elity. Okazało się, że wcale nie jest tak łatwo wytrzymać presję. Nas nikt w ten sposób nie ocenia. Nikt nie mówi, że którakolwiek nasza formacja jest najsilniejsza w lidze. Presja zatem nie jest aż tak duża. Jesteśmy świadomi, co nas czeka. Chcemy skutecznie walczyć o ligowy byt. Jak przebiegły przygotowania do sezonu? Czy wszystko, co zaplanowaliście, przebiegło po waszej myśli, czy może czujecie pewien niedosyt? - Jeśli chodzi o strefę sportową, jesteśmy zadowoleni z każdego elementu przygotowań. Mieliśmy zgrupowanie w Arłamowie, a obecnie nasi żużlowcy są w drodze powrotnej z Bałkanów. Były trzy dni treningów w Gorican i następnie taka sama dawka w Krsko. Wyjechaliśmy na tor dosyć wcześnie. Sztab szkoleniowy na czele z dyrektorem Michałem Finfą już jesienią zadbał o to, by zarezerwować odpowiednie tory. Teraz mogliśmy zatem z powodzeniem i spokojem trenować do woli. Zawodnicy rozprostowują kości i sprawdzają sprzęt. Jak wyglądacie organizacyjnie? Dostosowaliście się do wymogów PGE Ekstraligi? - Organizacyjnie już mnóstwo tematów za nami. Wdrożyliśmy strukturę organizacyjną wymaganą przez Ekstraligę. Sporo dzieje się też na naszym stadionie. W pół roku na stadionie w Krośnie wydarzyło się więcej niż w ciągu ostatnich siedemdziesięciu lat. Obawiają się, że nie zdążą na inaugurację ligi Odnośnie stadionu, na jakim etapie są obecnie prace? Jesteście pewni, że zdążycie do inauguracji ligi zakończyć inwestycję? - Większość ludzi w piątek po południu rozpoczyna weekend. U nas o tej porze trwają prace na trybunie i w parku maszyn. Kilka rzeczy zostało wykonanych, m.in. wieżyczka sędziowska, odwodnienie liniowe i bandy wokół całego toru. Nie mogę powiedzieć, że na sto procent jesteśmy pewni, iż zdążymy z wszelkimi modernizacjami. Pozytywny jest fakt, że nie ma na ten moment ani dnia opóźnienia. Modernizacje i rozbudowa przebiega w dobrym tempie. Jeśli nas zima jeszcze nagle nie zaskoczy, to na przełomie marca i kwietnia powinniśmy wyjechać na swój tor. Presji czasu nie ma, bo zaczynamy ligę od meczu wyjazdowego w Lesznie. Na tym też spotkaniu się koncentrujemy. Unia także jeszcze nie wyjechała na tor, a pogoda w Lesznie nie rozpieszcza. Czy późny wyjazd na domowy tor leszczyńskich zawodników może pomóc Wilkom Krosno na inaugurację? Unia może nie być "wjechana" w swoją nawierzchnię. - Nie nastawiamy się na to. To, czy Unia wyjedzie na tor za tydzień, czy za dwa tygodnie, nie ma dla nas najmniejszego znaczenia. Jesteśmy świadomi, że mecz będzie arcytrudny. Główny ciężar gatunkowy meczu będzie na plecach Unii, bo wiadomo, że leszczynianie będą gospodarzem i muszą ten mecz wygrać, a także zbudować jak największą przewagę przed rewanżem. To spotkanie jest niezwykle ważne dla gospodarzy. My pojedziemy na luzie. To nam powinno pomóc. Czuć bum na żużel w Krośnie Czy przed nadchodzącym sezonem czuć bum na żużel w Krośnie? - To czuć i na ulicach Krosna i na stadionie. Codziennie wręcz wycieczki kibiców goszczą na naszym obiekcie, spoglądając, jak posuwają się prace modernizacyjne. Kibice skrupulatnie obserwują to, co się tam dzieje. Miasto czeka i nie może się doczekać inauguracji sezonu na naszym stadionie z Apatorem Toruń. Myślę, że liczba sprzedanych karnetów, a jest ich ponad 4500, wskazuje na ogromne zainteresowanie. Wiemy, że podczas meczów PGE Ekstraligi na naszym obiekcie będą nadkomplety widzów. Czy po modernizacji stadionu zmieni się liczba miejsc dla kibiców? Ile fanów zmieści państwa stadion? - Stadion powiększył się i stał się przede wszystkim bardziej komfortowy dla kibiców jeśli chodzi o trybuny i otoczenie oraz dla zawodników. Od kwietnia obiekt pomieści 7 tysięcy kibiców, co jak na nasze miasto stanowi znakomitą frekwencję. Zapowiada się na prawdziwy kocioł przy Legionów. Mateusz Wróblewski, INTERIA Zobacz również: Czekają na to, jak na szpilkach. Tego chcą uniknąć