Belgia ma obecnie jeden profesjonalny ośrodek sportu żużlowego. To Heusden-Zolder, w którym co roku odbywają się trzy turnieje. Zdecydowanie najbardziej prestiżowy to Golden Heum, czyli odpowiednik naszego Złotego Kasku, ale rozgrywany oczywiście w "trochę" słabszej obsadzie. Na przełomie sierpnia i września do Belgii zjeżdża stawka szesnastu zawodników, którzy rywalizują o to cenne miejscowe trofeum. Rok temu wygrał Stefan Nielsen, co było dość nieoczekiwanym rozstrzygnięciem. Tegoroczny turniej odbywa się 1 września, co organizatorzy wykorzystali do akcji promującej zawody. - Nie idź do szkoły, idź na żużel - głosi hasło stworzone przez jednego z działaczy. Rzecz jasna dzieci i tak by nie poszły, bo w Belgii idzie się do szkoły pierwszego dnia roboczego następującego po 31 sierpnia, a więc przypadnie to na 2 września. Sam pomysł jest jednak przyciągający na tyle, że post spotkał się z dużą popularnością także wśród osób z żużlem niezwiązanych. Z pewnością na zawody przyjdzie jak zawsze spora rzesza kibiców. Belgia ma tradycje, ale nie ma obiektów W Belgii istnieje jeszcze mały tor w Mettet, który jednak nie gości żadnych oficjalnych zawodów. Służy jako miejsce do treningów dla belgijskich amatorów oraz zawodników z Francji. Cały żużel w Belgii skupia się zatem w Heusden-Zolder, które jest już niejako miejscem kultowym, od wielu lat organizującym zawody. Niestety dla Polaków również tragicznym, bo to tam w 2014 roku zginął Grzegorz Knapp. Jego śmierć zresztą spowodowała zmiany na obiekcie. Padło sporo zarzutów o niedostateczne zabezpieczenia. Trudno przypuszczać, by coś się w Belgii zmieniło w kwestii popularności żużla, bo w tym kraju króluje piłka nożna. Mają mocną reprezentację, która zawsze jest w gronie faworytów największych turniejów. Żużel poza Heusden-Zolder mało kto zna, a i nawet tam jest on bardziej rozrywką niż biznesem takim jak choćby w Polsce. Ściga się raptem kilku amatorów, którzy nawet w słabo obsadzonych zawodach zajmują raczej miejsca na końcu stawki.