Na razie oficjalnie wyjaśniła się przyszłość Janusza Kołodzieja. Lider drużyny ogłosił już, że zostaje w Unii na kolejny rok. Kwestią czasu wydaje się przedłużenie umów z Grzegorzem Zengotą oraz Bartoszem Smektałą. Do wielkich transferów raczej nie dojdzie. To oznacza, że jak dodamy Rew/Parnickiego, wtedy zostaje tylko jedno miejsce. Działacze powinni wybierać między wcześniej wymienionym Lidseyem a Chrisem Holderem. 13-letni wicemistrz świata: Moim hobby... jest wędkarstwo. Szkoła? Nie ma lekkoZapytaliśmy byłego prezesa Unii o to, jaką decyzję by podjął, gdyby wciąż zarządzał leszczyńskim ośrodkiem. - Jeden będzie musiał odpaść. Ja zostawiłbym Lidseya i zrezygnował z Holdera. Jaimon to młodszy zawodnik. Może nie jest Leigh Adamsem, ale to solidne ogniwo tego zespołu. Zawsze potrafi wygrać wyścig i dwa razy przyjechać na drugiej pozycji. Zdarza mu się słabszy start, jednak przeważnie jest to jego pierwszy bieg, kiedy jest wystawiany pod płotem - komentuje Rufin Sokołowski, który był prezesem Unii w latach 1994-2004. Liczby nie kłamią. Ta zmiana nic nie dała Sokołowski: Lidsey umie wyciągać wnioski Sokołowski zauważył, że Lidsey zaczął osiągać dużo lepsze wyniki, gdy drużynę dopadła plaga kontuzji. Z dnia na dzień młodszy z Australijczyków wraz z Bartoszem Smektałą stali się liderami, a początkowo mieliby być tylko drugą linią. - Najpierw robi zero, by później się rozjeżdżać. To znaczy, że chłopak umie wyciągać wnioski. Po prostu jest to kwestia klubu, oni wiedzą lepiej kogo zostawić na przyszły sezon. Ale jeśli to ja miałbym wybierać, zdecydowałbym się na Lidseya zamiast Holdera - ocenił.Działacze Unii mają przynajmniej jeszcze trzy mecze na podjęcie decyzji. Zespół jest już pewny jazdy w play-offach, co jest sporym osiągnięciem, patrząc na to, co spotkało leszczynian w trakcie rozgrywek (cztery kontuzje). Na zakończenie rundy zasadniczej Unia pojedzie do Krosna, a w ćwierćfinale PGE Ekstraligi zmierzy się z Betard Spartą Wrocław.