Miedziński już w sezonie 2024 pojawiał się w koszulce Abramczyk Polonii Bydgoszcz. - Nie działałem jakoś bardzo mocno. Po prostu robiłem to z dobrej woli, chciałem pomoc tej drużynie awansować. Szkoda, że tak niewiele zabrakło. Pomagałem Franciszkowi Karczewskiemu, którego pamiętam jeszcze z czasów, kiedy startowałem we Włókniarzu Częstochowa. To fajny chłopak - mówi nam Miedziński, który powoli układa sobie życie po oficjalnym zakończeniu kariery.- Ciężko było zbudować coś z Frankiem na bazie 2-3 treningów. Muszę być na większości treningów i zawodów, żeby mieć wpływ na zawodnika, czuć to wszystko i więcej o nim wiedzieć. Wpadając na chwilę, ciężko złapać ustawienia. Sprzęt jest czuły, wszystko się zmienia. Nie siedzę już na motocyklu. Aby mieć wiedzę i czucie, muszę być na co dzień i wtedy wiem, jak silnik reaguje. Nie da się tego zrobić, będąc raz na dwa tygodnie, tylko trzeba poświęcić na to więcej czasu - tłumaczy nasz rozmówca. Żużel. Adrian Miedziński wróci do żużla na dobre? Były zawodnik przygotowuje się do pracy w roli trenera. - Zrobiłem papiery instruktora. W tym roku byłem nawet na szkoleniach w Warszawie. Jestem w trakcie dopełniania formalności, na tę chwilę nic więcej się nie wyklarowało. Nie mam dogranego żadnego tematu, bo wiem, że w klubach blisko mojego miejsca zamieszkania wszystkie trenerskie stanowiska są obstawione. Nie chcę nikogo wygryzać, to nie jest mój cel - podkreśla Miedziński.To nie znaczy, że w niedalekiej przyszłości niespełna 40-latek nie wróci do żużla. - Są propozycje indywidualne od zawodników. Na tę chwilę jednak czekam, zobaczymy, jak wszystko się poukłada. Najpierw chcę zrobić wszystkie potrzebne papiery. Najbliżej jest mi do Torunia, ponieważ w tym klubie się wychowałem - kontynuuje. Spółka Skarbu Państwa wycofała się z polskiego klubu. Co za wieści, ponad milion na ważny cel Żużel. Adrian Miedziński mówi o współpracy z Polonią Bydgoszcz Wychowanek Apatora Toruń przekonuje, że pozostaje w dobrych relacjach z władzami Abramczyk Polonii Bydgoszcz. - W poprzednim sezonie chciałem im pomóc, bo miałem takie sentymentalne poczucie, że byłem w Polonii w 2022 roku i przez ten mój upadek w Zielonej Górze nie udało nam się awansować. Byliśmy najmocniejszą ekipą. Nie poszło nam, tak jak miało pójść, więc po czasie chciałem dołożyć swoją cegiełkę do awansu. Niestety zabrakło jednego punktu. Zadecydowały niuanse - przyznaje były żużlowiec.- Wszystko zależy od ludzi, z którymi współpracujesz. Ja nie mogę powiedzieć złego słowa na temat ludzi pracujących w Bydgoszczy. Gdyby coś drażniło lub nie pasowało, to po prostu byś tam nie wracał. Nie spotkałem się ze złym odbiorem, pozytywnie ich wspominam i bardzo ich lubię. Teraz Polonia zbudowała fajny skład, ale Metalkas 2. Ekstraliga będzie wyrównana i znów o awansie zadecydują detale. Nie ma co pompować balonika, choć bardzo mocno trzymam za nich kciuki - zaznacza Miedziński. Znany prezes pod ostrzałem. Polski klub igra z ogniem, wielka awantura Żużel. Adrian Miedziński mówi o wypadku i końcu kariery Wielką karierę naszego rozmówcy w zasadzie zakończył już wypadek w półfinale play-off w 2022 roku na torze w Zielonej Górze. - Sam do wszystkich mówiłem: "uważajcie, nie pchajmy się tam, gdzie nie trzeba, bo play-offy są najważniejsze". Chciałem tego pilnować i sam się przewróciłem - wspomina były reprezentant Polski, który przez kilka dni był w śpiączce farmakologicznej. Na kilka spotkań w sezonie 2023 wrócił na tor, jednak po zakończeniu rozgrywek nie otrzymał żadnej konkretnej oferty.- Jedyną opcją na dalszą jazdę było to, że po sezonie 2023 z kimś się dogadam. Nie wchodziło w grę klejenie czy łapanie się czegoś na siłę, bo za dużo lat spędziłem w żużlu i sporo zdobyłem, żeby teraz rozmieniać to na drobne. Po tym wszystkim, co przeżyłem, czułem, że mogę to zrobić (powrót do żużla - dop. red.), ale chciałem robić to dobrze i nie tworzyć czegoś tylko dla sztuki. Męczyłem się, więc musiałem podjąć decyzję i publicznie powiedzieć, że kończę swoją przygodę ze sportem żużlowym. Chciałem zrzucić z siebie obciążenie, gdyż w głowie zawsze latała myśl, że może jednak ktoś zadzwoni i będę się zastanawiać. A słowo zawsze jest dla mnie święte i tego się trzymam - wyjaśnia wychowanek Apatora Toruń. - Z bólem serca mogę powiedzieć, że inaczej chciałem zakończyć karierę. Chciałem być na samej górze. Fajnie, że udało mi się powrócić. To jest najważniejsze. Czuję żal, współczuję i życzę jak najlepiej zawodnikom, którzy nie mieli takiego szczęścia - kończy. Kontrowersyjny gwiazdor znów pod ostrzałem. Cała Polska się z niego śmieje