Landshut Devils jechali do Bydgoszczy z dość dużą, czternastopunktową zaliczką z pierwszego meczu na własnym torze. Spotkanie jednak zaczęło się wymykać spod kontroli, kiedy to Polonia mniej więcej w połowie miała już +11. Wtedy to jednak menedżer Devils zastosował bardzo udane rezerwy taktyczne, wygrał kilka biegów z rzędu po 4:2 i uspokoił sytuację. - Kogoś takiego brakuje nam w Bydgoszczy - mówili kibice. Finalnie Devils przegrali tylko trzema punktami i zapewnili sobie utrzymanie. Władze ligi chcą go za to ukarać. Klub wydał oświadczenieSławomir Kryjom miał w tym meczu tak naprawdę do dyspozycji Kaia Huckenbecka, Dimitri Bergen oraz "pół" Jonasa Jeppesena. Reszta jechała bardzo słabo. Mimo tego zdołał przeciwstawić się jadącej w pełnym składzie i wciąż marzącej o awansie do PGE Ekstraligi Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Jest to spory wyczyn. Umiejętności taktyczne menedżera Devils z pewnością nie umykają uwadze innych klubów, także tych z PGE Ekstraligi. Wrócili po wielu latach. Jeszcze nas czymś zaskoczą Jeden z najlepszych w kraju. Będą o niego walczyć? Już kilka lat temu prezes Kępa chciał Sławomira Kryjoma u siebie w Motorze Lublin, gdy ten awansował do PGE Ekstraligi. Ostatecznie jednak nic z tego nie wyszło. Niedawno próbował też Krzysztof Mrozek z ROW-u Rybnik. Menedżer wciąż jednak jest w Landshut, ale oczywistym wydaje się to, że zainteresowanie nim będzie po tym sezonie spore. To już kolejny przypadek świetnego rozegrania meczu pod kątem taktycznym, a takie umiejętności są na wagę złota.Pozostaje pytanie jak on sam będzie zapatrywał się na powrót np. do PGE Ekstraligi. Jednak w Landshut ma o wiele większy spokój, a wiemy że walka o tytuł najlepszej drużyny w kraju potrafi dać w kość, zwłaszcza pod względem psychicznym. Sławomir Kryjom już to przerabiał, ale od tego czasu minęło 10 lat. Być może podejmie się tego raz jeszcze. Chętnych z pewnością nie zabraknie.