Czy kluby zbankrutują przez inflację? Ostatni okres transferowy był rekordowy, jeśli chodzi o wydatki klubów na zawodników. Kontrakty poszły niesamowicie w górę. W PGE Ekstralidze wartość umowy przekraczająca milion złotych to już żadne cuda. Teraz najlepsi chcą co najmniej 10 tysięcy złotych za punkt i milion złotych za podpis. Tak się żyje w najlepszej lidze świata pomimo postpandemicznego kryzysu, który wzmacnia jeszcze wojna na Ukrainie.Ktoś mógłby powiedzieć, że to efekt nowej umowy telewizyjnej, która dała klubom pokaźny zastrzyk gotówki do budżetów. Coś pewnie w tym jest, ale ograniczenie się tylko do tego byłoby chyba nie do końca sprawiedliwe. W takiej eWinner 1. Lidze stawki za zawodników też przecież poszybowały niesamowicie w górę. Prezes Wybrzeża Gdańsk Tadeusz Zdunek mówił niedawno w rozmowie z nami, że dwa lata temu można było pozyskać klasowego zawodnika za cenę dwukrotnie niższą. Nikt nie mówi, że w przyszłym roku ceny na rynku spadną Taki więc mamy obraz sytuacji finansowej w polskim żużlu. W przyszłym sezonie nie będzie już limitów kontraktów w PGE Ekstralidze, więc każda złotówka będzie musiała zostać rozliczona przez klub i weryfikowana przez komisję licencyjną. Nie chcę być złym prorokiem, ale pachnie mi to olbrzymimi problemami klubów. Nie twierdzę, że będziemy świadkami obrazków sprzed mniej więcej dziesięciu lat, kiedy upadłości klubów nie były niczym szczególnym, ale problem może być widoczny gołym okiem.Sam fakt, że niektórzy prezesi już teraz lobbują różne opcje, jak na przykład możliwość wydłużania czasu realizacji umów świadczy o tym, że sami doskonale zdają sobie sprawę, że kolorowo nie będzie. A jeśli w przyszłym roku transferowa giełda znów ruszy nam w czerwcu, to żeby skutecznie walczyć o gwiazdy będzie trzeba ponownie sięgnąć głęboko do kieszeni. Które kluby wpadną w kłopoty? Można by powiedzieć, że w tej trudnej sytuacji najlepiej poradzą sobie ci, którzy mają solidne podstawy finansowania. Tyle tylko, że w obecnych realiach rynkowych nic nie jest pewne. Za rok mamy wybory, więc niewykluczone, że może dojść do zmian w spółkach skarbu państwa. W trudnej sytuacji od dobrych kilku miesięcy są też samorządy, które biorą na swoje barki choćby nawet znacznie większe koszty energii.Mówi się też o spodziewanym kryzysie na rynku budowlanym w 2023 roku. Takich firm, które promują się przez żużel też w środowisku nie brakuje. Nie żebym snuł tylko czarne wizje, ale podzielam zdanie tych, których przekonują, że pewne i stabilne czasy (przynajmniej na jakiś czas) mamy za sobą.