Przypomnijmy, że PGE Narodowy ma potężne problemy techniczne. Awarii uległ dach i z tego też powodu przełożono jesienny mecz Polaków z Chile, który był ważnym testem przed mundialem w Katarze. Ostatecznie spotkanie rozegrano na Legii. Pod koniec marca zaś na Narodowym ma się odbyć kolejny mecz biało - czerwonych. Tym razem spotkanie z Albanią w ramach eliminacji mistrzostw Europy. I już wiemy, że spotkanie najpewniej zmieni lokalizację. Wszystko to oczywiście podyktowane jest wspomnianą awarią, która nie pozwala rozegrać meczu w stuprocentowo bezpiecznych warunkach. Minister sportu Kamil Bortniczuk mówił ostatnio, że on szans na to nie widzi i zapewne mecz odbędzie się gdzie indziej, prawdopodobnie w Gdańsku. Jego słowa zasiały jednak jeszcze więcej wątpliwości u i tak powątpiewających kibiców, którzy nie za bardzo garną się do kupna biletów na prestiżowe zawody Grand Prix na żużlu. Nie chcą kupować. Będzie klapa? Fani z Polski, którzy z oczywistych względów stanowią zdecydowaną większość na majowych zawodach, nie są zbyt chętni do kupowania biletów. Sprzedaż jest nieporównywalnie gorsza niż w latach ubiegłych, kiedy to stadion wypełniał się dosłownie po brzegi. Teraz jest jeszcze mnóstwo wolnych miejsc, mimo że impreza na Narodowym to wielkie święto tej dyscypliny, które wielu zawsze chce oglądać na żywo. Tym razem jednak widać niepewność tego, czy turniej w ogóle będzie. Oczywiście niecałe trzy miesiące to wciąż dość dużo czasu, ale porównujemy to wszystko do stanu z lat ubiegłych o tej samej porze. Pod koniec lutego 2022 było naprawdę trudno o jakieś sensowne miejsca na te zawody. Miesiąc później już zostały raptem pojedyncze miejsca, grupa większa niż 2-3 osoby mogła o biletach zapomnieć. Teraz spokojnie mogą je nabyć i za bardzo śpieszyć się nie muszą. Będą czekać co najmniej do końca marca Wiele wskazuje na to, że kibice chcą przede wszystkim przekonać się, czy marcowy mecz eliminacji mistrzostw Europy dojdzie do skutku. Jeśli piłkarze zagrają na Narodowym, będzie to dla kibiców jasny sygnał, że ze stadionem wszystko jest już w porządku. Gdyby mecz został odwołany, pojawi się jeszcze większe zwątpienie. Wielu wtedy zwyczajnie odejdzie ochota na te zawody, bo nie będą wierzyć w ich organizację. - Nie kupuję, bo nie zamierzam się potem rozczarować. Chcę mieć konkretne plany, niezależne od jakichś innych czynników - mówi nam pan Jakub, kibic z Gorzowa. - Moim zdaniem te zawody są naprawdę zagrożone. Przecież dach to nie jest błahostka. Czytałem, że być może będzie trzeba rozebrać całą konstrukcję - wtóruje mu pan Tomasz z Grudziądza. Takich jak oni jest znacznie więcej. Pozostaje zatem wierzyć, że wszystko rozejdzie się po kościach. Grand Prix Polski ma się odbyć 13 maja. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo