Pewne jest jedno - jeśli włodarze GKM-u Grudziądz nie będą chcieli przedłużyć współpracy z Nickim Pedersenem, Duńczyk nie pozostanie bez pracy. Jak sam twierdzi, ma dwie oferty. Jedna z nich została złożona przez Enea Falubaz Zielona Góra, a zielonogórzanie są kandydatem numer 1 do awansu. Nie jest wiadome, kto złożył drugą ofertę Duńczykowi, ale to jest ten okres, w którym kluby usilnie zaczną walczyć o niezaangażowanych w innych zespołach zawodników. Sam Pedersen chciałby pozostać w GKM-ie na kolejne lata. - Następne dwa, trzy tygodnie wszystko wyjaśnią. Chcę wrócić w pełni zdrowy na przyszły sezon. Potrafię się ścigać na trudnych torach, a moje wszystkie problemy wynikały z odniesionej kontuzji. Będę gdzieś startować, ale nie wiem gdzie. Chciałbym zostać w Grudziądzu. Lubię ten klub, jeżdżę tu od kilku lat. Chciałbym wprowadzić drużynę do play-off - wyznał Pedersen przed kamerami Eleven Sports 1. Wciąż dokucza mu kontuzja Genialny początek sezonu i stopniowy zjazd formy - tak w skrócie wyglądał sezon w wykonaniu Nickiego Pedersena, który na polskich torach już dla niego dobiegł końca. Wszystko przez kontuzję, po której dopiero w styczniu Duńczyk mógł rozpocząć jakiekolwiek przygotowania do bieżącego sezonu. Włos od cudu Zawodnicy GKM-u Grudziądz byli o włos od dokonania cudu pod Jasną Górą. Podopieczni Janusza Ślączki zremisowali z Włókniarzem Częstochowa. Nicki Pedersen zanotował przy swoim nazwisku 9 punktów, w tym jedno biegowe zwycięstwo. - Trudno tu przyjeżdżać. Częstochowianie zawsze są tutaj groźni i dobrze spasowani. Próbowaliśmy, jak mogliśmy. Częstochowski tor jest genialny do ścigania. Max Fricke był fantastyczny - zakończył Pedersen.