Mateusz Bartkowiak robił sobie zdjęcia pędząc autostradą 170 km/h, dodatkowo trzymając kubek kawy. Według mnie poniesie konsekwencje swojego zachowania, bo zainteresuje się nim policja. Czy klub także powinien ingerować? Nie, to jego prywatna sprawa i prywatne wybryki. Chociaż można przeprowadzić rozmowę wychowawczą. Bartkowiak w końcu podpisał gdzieś kontrakt, ktoś mu zapłacić pieniądze, a on ryzykuje życie i zdrowie. Jak się zabije, czy okaleczy, to co klub będzie miał? Same straty. Karać jednak z pozycji klubu nie ma za co. Od tego są odpowiednie instytucje. To się może odbić na jego sponsorach Na pewno Bartkowiak swoim zachowaniem nie zaimponował sponsorom, ale to nie tak, że zawodnik wybrał sobie złych sponsorów. Wręcz odwrotnie. To sponsor wybrał złego zawodnika. Takiego, który ma gdzieś przepisy drogowe i ostro je łapie, bo Mateusz Bartkowiak popełnił poważne przewinienie drogowe. Wciąż może uratować karierę, ale powinien zostać w Ekstralidze Bartkowiak to wciąż młody zawodnik, który pomimo zejścia do Speedway 2. Ekstraligi może uratować swoją karierę. Jest tak ukształtowany, że wybryk na drodze na niego nie wpłynie w negatywny sposób pod względem sportowym. Konsekwencje jednak z całą pewnością poniesie i to da mu do myślenia, dostanie nauczkę. Kiedy wróci do jazdy na drogach, otrzymana kara za przewinienie będzie go hamować. Tak, czy inaczej moim zdaniem wciąż powinien próbować startów w PGE Ekstralidze, ale jak się nie czuje na siłach, to Speedway 2. Ekstraliga może mu pomóc. Orzeł Łódź to stabilny klub i dobry kierunek, bo nie ma tam rewolucji finansowych, czy zamykania klubu. Były jedynie jakieś próby straszenia zawodników w przeszłości. Autor: Leszek Tillinger