Wadim Tarasienko w styczniu dostał polskie obywatelstwo. Dotąd z nikim nie podpisał kontraktu, bo nie mógł. Przepisy stanowią, że najpierw musi zdać egzamin na certyfikat, a potem może podpisać kontrakt w oknie transferowym. Tak się składa, że egzamin dla adeptów i dla takich przypadków, jak ten Tarasienki, jest przewidziany na koniec kwietnia. Wtedy też otwiera się pierwsze śródroczne oko transferowe. Tarasienko będzie musiał usiąść z wrażenia W ciemno można założyć, i z tego zdaje sobie sprawę team Tarasienki, że pod koniec kwietnia zostanie on zasypany ofertami. Jeszcze zanim zdąży usiąść do stołu z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz dostanie kilka takich propozycji, że będzie musiał usiąść z wrażenia. Robert Błażak, menadżer Tarasienki zaklina się jednak, że Wadim nie wystawi GKM-u za żadne skarby świata. Nawet jeśli to będzie oferta: milion za podpis i 10 tysięcy za punkt, czyli gwiazdorska stawka. Zawodnik odwdzięczy się GKM-owi Grudziądz? Tarasienko nie ma podpisanego z GKM-em żadnego papieru. Nie ma umowy, która w jakikolwiek sposób wiązałaby go z tym klubem. Rosjanin z polskim obywatelstwem chce się jednak odwdzięczyć za wszystko, co GKM dla niego zrobił. Rok temu, gdy PZM podjął decyzję o wykluczeniu Rosjan z ligi, to GKM nie zostawił Tarasienki na lodzie. Dostał on pracę w teamie juniora Kacpra Pludry. Pomagał mu w trakcie ligowych spotkań. Jeszcze większą pomoc Tarasienko dostał teraz. GKM pomógł mu z formalnościami dotyczącymi starań o paszport. Działacze GKM-u wierzą w Tarasienkę Tajemnicą poliszynela jest, że to GKM zainteresował Rzecznika Praw Obywatelskich problemem Tarasienki. Włączenie się do akcji RPO sprawia, że zawodnik będzie mógł jeździć w tym roku jako Polak. Wcześniej nie było to takie pewne. Część wysoko postawionych działaczy mówiła wprost, że Tarasienko zostanie objęty regulaminowym zapisem o 2-letniej blokadzie zawodników zmieniających obywatelstwo. Słowem Tarasienko mógłby jeździć, ale nie byłby wliczany do limitu Polaków. Startując jako Polak, jest jednak o wiele bardziej łakomym kąskiem. Tak dla GKM-u, jak i dla innych. Dodajmy, że tak jak menadżer Tarasienki zaklina się, że na pewno podpisze on kontrakt z GKM-em, tak w samym klubie też nie mają co do tego wątpliwości. Mówią, że zawodnik i jego team to są osoby godne zaufania. Jeden z działaczy przywołuje przykład Maxa Fricke, o którym też się pisało, że może uciec z GKM-u pomimo ustnych ustaleń. Wtedy GKM także przekonywał, że słowo jest świętsze niż jakikolwiek papier. Zobacz również: Rekordowy budżet klubu. Mimo odejścia Zmarzlika