Od sezonu 2022 każdy klub z PGE Ekstraligi będzie musiał mieć zespół U-24. Pojadą w nim juniorzy oraz mało znani zagraniczni żużlowcy, których jeszcze kilka miesięcy temu nikt w Polsce nie znał. Choć mało kto wierzy w to, że któryś z nich szybko zawojuje najlepszą ligę świata, to jednak zawodników rozpiera ambicja. Większość już zapowiedziała, że przyjedzie na pierwsze wiosenne treningi i będzie chciała pokazać się z jak najlepszej strony. Problem może pojawić się tylko z dostępnością toru. Priorytetem dla każdej ekipy na pewno będzie przeprowadzenie treningu dla żużlowców z zespołu ekstraligowego. I teraz wyobraźmy sobie taką sytuację. Trenuje 10 zawodników, a do tego czeka jeszcze tyle samo z drużyny U24. Sporym problemem będzie rozdzielenie toru pomiędzy wszystkich chętnych. Czasu nie będzie tak dużo, a przecież przed startem sezonu każda godzina próbnych jazd jest na wagę złota. Przełożone mecze mogą być problemem Z pewnością nikt nie pozwoli na to, by zawodnicy z ekipy U24 mieli pierwszeństwo w dostępie do toru, a nawet żeby mieli do niego taki sam dostęp, jak ci z PGE Ekstraligi. To jednak przygotowanie zespołu seniorskiego jest absolutnie najważniejsze. Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której taki Anders Rowe trenuje zamiast... Bartosza Zmarzlika lub nawet Mateusza Bartkowiaka. Warto dodać, że mecze PGE Ekstraligi i rozgrywek U24 nie będą ze sobą kolidować. Te pierwsze są rozgrywane w weekendy, a drugie w tygodniu. Jedyny problem może pojawić się z przygotowaniem torów, które będą bardzo eksploatowane. Jeśli do tego pojawią się opady, które spowodują przełożenie jakichś spotkań, mogą dodatkowo być kłopoty ze znalezieniem dat zastępczych. Przed klubami trudny sezon i spore wyzwanie logistyczne.