GKM-owi nie pomoże już nawet modlitwa Kiedy zawodnicy wpadali na metę ostatniego biegu w Toruniu, zastanawiałem się, czy za chwilę nie poleci z głośników melodia "to już jest koniec, nie ma już nic, jesteśmy wolni, możemy iść". To na "cześć" GKM-u, który po piątkowej porażce z zaledwie jednym punktem w tabeli, wpadł na autostradę do 1. LŻ. Za chwilę przestanie obowiązywać hasło, że pewne są tylko śmierć, podatki i GKM w PGE Ekstralidze. Grudziądzanie od lat balansowali na krawędzi, ale tutaj nie pomoże już raczej ani modlitwa, ani zamiana trenera Janusza Ślączki na Davida Copperfielda. Aha, panie Januszu, ja odróżniam traktor od polewaczki. Ewentualnie z odsieczą przyjdą szefowie PGE Ekstraligi. Zarządzą przyspieszoną reformę ligi i powiększą elitę do dziesięciu zespołów. No bo czemu nie? Za kierownicą grudziądzkiego pojazdu pędzącego w otchłań siedzi Nicki Pedersen. Duńczyk w ciągu tygodnia, z bohatera zszedł do rangi człowieka, którego nazwisko jest odmieniane w Grudziądzu przez wszystkie, najgorsze przypadki. Weteran zaliczył niechlubnego hat-tricka. Od niedzieli do piątku udało mu się dokonać rzadko spotykanej sztuki. Nie dokończył trzech meczów, w Polsce, ojczyźnie i jeszcze raz w Polsce ze względu "selektywny" tor. Foch z przytupem, finito, ja się pakuję, dziękuję. Trzykrotnemu mistrzowi świata trzeba jednak oddać, że jest zabójczo konsekwentny. Pedersen urwał się na zawody z ważnej uroczystości rodzinnej swojej córki i co? I nawet stamtąd wyszedł przed końcem! Na mecz w Toruniu doleciał prywatnym środkiem transportu. Ciekawe, czy zdążył powiedzieć pilotowi, żeby nie gasił silnika, bo zaraz będzie z powrotem. Pedersen, czyli ukryta opcja rywala Żarty żartami, fanom GKM-u nie jest do śmiechu, a przeciwnicy dostali prostą receptę na wyeliminowanie Nickiego. Jedna, dwie dziurki i Pedersena mają z głowy. W ogóle zabawne, że jeszcze parę dni temu Nicki wywoływał blady strach u rywali, a dziś jest ich ukrytą opcją. Pedersen pięknie obiecuje w mediach społecznościowych, że wróci silniejszy itd. Niestety już mało, kto daje się nabierać na te duńskie baśnie. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, jesteśmy świadkami powolnego i smutnego zjazdu do bazy Nickiego. Zmierzchu wielkiego mistrza. Zaraz po meczu, śledząc media społecznościowe, widziałem że nie tylko mnie problem ze składaniem się w łukach przez 46-latka na wyjazdach przypominał casus z końcówki kariery Tomasza Golloba. Wtedy zastanawiano się, czy nie przestać fatygować go na wyjazdy, bo tam był już zazwyczaj cieniem i nie wstawiać Polaka tylko na potyczki u siebie. Tor przy Hallera od lat jest przygotowywany na twardo, jeździ się po nim równo jak stole. Rozumiem wściekłość fanów GKM-u, którzy nawołują do odsunięcia sabotażysty Pedersena i wyciągnięcia wobec niego konsekwencji. Sęk w tym, że kij ma dwa końca. Mamy przecież do czynienia z zawodnikiem, który w Grudziądzu jest w stanie zrobić różnicę. Jestem przekonany, że on będzie jeszcze GKM-owi potrzebny, a jak urazimy pana żużlowca, to niestety, ale nawet Ślączka idący do Odense na kolanach nie namówi go do powrotu. Terminarz GKM-u na najbliższe cztery kolejki wygląda niczym "ścieżka zdrowia". Po dwa razy Sparta i Motor. Punktów z tego raczej nie będzie, chyba, że ktoś wierzy w cuda. Można podjąć mediację z Pedersenem, żeby wziął L4 i przez kilka tygodni spróbował się jeszcze "naprawić", wzmocnić przed najważniejszą częścią sezonu. Dla dobra klubu i swojego. W tej chwili ZZ jest lepszym rozwiązaniem niż dalsze drażnienie własnych kibiców. Generalnie na GKM przykro patrzeć. Drużyna jest porozbijana jak weteran wojenny po przyjeździe z misji. To w tej chwili zbieranina, w której nic się nie zgadza. Klocki są doszczętnie rozsypane. Teraz można się mądrzyć, że grzechem ciężkim było długie trzymanie rozbuchanej kadry, zakontraktowanie last minute Czugunowa, co wpłynęło na zepsucie atmosfery wewnątrz drużyny. Można nie lubić Pedersena, ale tak po ludzku szkoda, że ten last dance, ta historia wydawałoby się sportowca niezniszczalnego będzie miała swój przykry finał. Za rok Pedersena w lidze polskiej już nie będzie. I GKM-u w PGE Ekstralidze prawdopodobnie też.