Jakie szanse Bartosza Zmarzlika w plebiscycie na Najlepszego Polskiego Sportowca? Przed nami gala, która jednych elektryzuje bardziej, a drugich pewnie nieco mniej. Zakładam jednak, że dla polskich sportowców obecność w tak elitarnym gronie, a następnie wyróżnienie, to co taki ekstra dodatek do sukcesów sportowych. W końcu o kolejności w tym plebiscycie decydują kibice, a zawsze fajnie jest pokonać gwiazdę innej konkurencji. W tym roku żużel, zresztą kolejny już raz, reprezentuje Bartosz Zmarzlik. Zachęcam wszystkich do głosowania na polskiego championa, bo zasługuje na wsparcie jak nikt inny. Przeanalizowałem sobie typy przeróżnych redakcji sportowych i ich wyniki czołowej dziesiątki. Z niedowierzania przecierałem oczy widząc, że większość nie widzi Bartosza nawet w owej dziesiątce. Przypomnę tylko, że mówimy o żużlowym Leo Messim lub Cristiano Ronaldo (w zależności kto kogo lubi), wicemistrzu świata oraz człowieku, który w PGE Ekstralidze bije absolutne rekordy. Żużlowiec - kosmita to stwierdzenie z pewnością nie na wyrost. Taki ktoś z pewnością zasługuje na miejsce przynajmniej w TOP 5. Wiem oczywiście, że za nami rok olimpijski, a świetny sezon zanotował Robert Lewandowski czy polscy tenisiści. Szkoda byłoby jednak nie docenić zawodnika, który w światku motocyklowym znaczy naprawdę wiele. Kogoś takiego jak Zmarzlik polski sport już dawno nie miał. Inna sprawa, że Zmarzlik tak przyzwyczaił wszystkich do swojej dominacji, że dziś jego wicemistrzostwo świata przechodzi w polskim sporcie jakby bez echa. A przypomnę tylko, że niegdyś za srebrny krążek żużlowca dalibyśmy się pokroić. I to w erze wielkiego Tomasza Golloba. Liczę więc na mobilizację środowiska żużlowego, którzy mają szansę docenić swojego mistrza. Bez podziałów na Gorzów czy Zieloną Górę. Uważam, że ktoś taki jak Zmarzlik po prostu musi zająć miejsce w ścisłej czołówce. Przede wszystkim przez pryzmat na jego sukces, ale również dla dobra dyscypliny. W końcu żużel rok rocznie bije rekordy oglądalności, a niekiedy z zazdrością na słupki popularności w kierunku PGE Ekstraligi spogląda PKO BP Ekstraklasa. Nie wiem, jak finalnie ułożą się wyniki sobotniego plebiscytu, ale odnoszę wrażenie, że Zmarzlik pada ofiarą tego, że w żużlu zmagania reprezentacji nie cieszą się specjalną popularnością. Gdyby rywalizacja biało-czerwonych w zawodach międzynarodowych rozgrzewała kibiców jak mecze na przykład siatkarzy, to renoma dyscypliny i jej liderów byłaby znacznie większa. Ale to temat już na inną dyskusję. A tymczasem życzę Bartoszowi sukcesu, jakim bez wątpienia będzie miejsce przynajmniej w pierwszej piątce.