Zmarzlik zapewnił sobie piąty tytuł w Vojens, czyli tam, gdzie przed rokiem przeżywał trudne chwile. Organizatorzy cyklu Grand Prix wykluczyli go za nieregulaminowy kevlar w kwalifikacjach. - To niesamowite. Ostatnie tygodnie nie były łatwe pod wieloma względami, wszyscy wokół mnie mieli ze mną ciężko, bo człowiek wiecznie nastroszony chodzi, coś nie pasuje, wiele problemów się stwarza - tak Polak rozpoczął wywiad na antenie Eurosportu. Żużel. Bartosz Zmarzlik mistrzem świata. Wzruszenie Polaka W pewnym momencie łamiącym głosem wypowiedział się o dzieciach. - Ponownie, po raz piąty, wyszliśmy naprawdę z opresji. Dziękuję wszystkim: mojej świetnej rodzinie i dzieciom, bo cierpią na tym, że taty nie było w domu, ale tata już jest i teraz będziemy się bawić - podkreślił Zmarzlik.Rok temu, po dyskwalifikacji, mistrz musiał pojechać do Torunia z nożem na gardle. Tym razem nie czekał do ostatniej rundy, tylko załatwił sprawę w przeostatnim turnieju. - Lepiej było dziś zamknąć temat i spać spokojnie - przyznał. Co by nie było, dzieci w Toruniu muszą stać na podium razem ze mną. Żona? Gdyby nie ona, to dzieci by nie było - dodawał w rozmowie z Marceliną Rutkowską-Konikiewicz. Stało się! Bartosz Zmarzlik po raz piąty mistrzem świata!Zmarzlik wielokrotnie już wypowiadał się o swojej żonie w samych superlatywach. Po turnieju w Vojens również wyraził jej wdzięczność. - Wiele znosi i wytrzymuje ze mną to, że tak wiele pracuję z moim teamem. Pozwala mi na to, w domu nie ma żadnych niedomówień. To jest dla mnie najważniejsze. Jak coś, to zawsze wie, gdzie mnie szukać - w warsztacie - zaznaczył 29-letni pięciokrotny mistrz świata.Ostatnia runda cyklu Grand Prix odbędzie się za dwa tygodnie, czyli 28 września na Motoarenie w Toruniu. Mistrza świata już znamy, ale rozstrzygną się tam losy pozostałych medalistów oraz zawodników, którzy wywalczą sobie pozostanie w cyklu na kolejny rok. Polski mistrz świata dopłacił do złota. Nie zarobił ani złotówki