Tu znajdziesz więcej o sukcesie Bartka Zmarzlika! Pierwsze miejsce w klasyfikacji końcowej cyklu Grand Prix Bartosz zapewnił sobie, awansując do finału ostatnich, ósmych zawodów w Toruniu. Obrona tytułu nie przyszła jednak mu łatwo.- To jest niesamowite. Rok w rok zdobyć dwa tytuły z rzędu to jest wspaniałe, ale szczerze? Ostatnie miesiące tamtego roku i tego roku, mam na myśli wrzesień i październik, to są tragiczne miesiące dla mnie do przeżycia - zszokował podwójny czempion globu, przed kamerą Canal+Sport. O co mu chodziło? - Wstajesz i szczerze powiem, lampka świeci: "Możesz być mistrzem świata, tylko niczego nie zepsuj" i z dnia na dzień się jeszcze ciężej to wszystko odczuwa - wyjaśnił i chyba każdy zdał sobie sprawę, jak wielką nasz żużlowiec czuł presję. Później mistrz przeszedł do podziękowań i dedykacji. Rok temu tytuł dedykował zmarłemu dziadkowi. - Chciałem podziękować jeszcze raz narzeczonej Sandrze, mamie, tacie, bratu, Grzesiowi Sewerynowi, całemu mojemu teamowi. Oni najlepiej wiedzą ile się napracowaliśmy w tym roku - mówił. Wrócił do otwarcia sezonu 2020.- Początek był dla nas bardzo trudny, a jak przypomnę sobie Wrocław i to, co się po nim działo w naszych warsztatach, to wtedy marzyłem, aby być w szóstce - nie ukrywał. Dodał, że mimo tego trudnego początku sezonu zachował spokój. - Zawsze mówiłem, że nic na siłę nie zrobisz, wyżej pępka nie podskoczysz. Trzeba zawsze robić swoje i cisnąć! I wycisnąłem znowu złoty medal dla Polski! Szczerze, na ostatnich "kółkach" miałem znowu to uczucie, gdy słuchałem mojego motocykla. Coś niesamowitego! - triumfował Bartosz. Zdradził też treść sms-a, jaki dostał od brata: "Musisz dobrze pojechać półfinał, bo wiesz, jak nie, to dupa". Tu znajdziesz więcej o sukcesie Bartka Zmarzlika! MiKi