Artur Gac, Interia: Bartosz Zmarzlik za sprawą swojego spektakularnego sukcesu znów sprawił, że wkrótce zacznie się ożywiona dyskusja, czy na miano najlepszego polskiego sportowca 2020 roku zasłużył dwukrotny mistrz świata na żużlu, a gigant futbolu - triumfator Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium Robert Lewandowski. Pana wybór? Krzysztof Cegielski, były żużlowiec i ekspert: - Oczywiście Bartosz Zmarzlik! Niemniej moim zdaniem jest to nieporównywalne, bo w ogóle konkurowanie z piłką nożną, w sensie globalnym, jest jak kopanie się z koniem. Pod tym względem nie ma sensu rywalizować, trzeba znać swoje miejsce w szeregu, ale to nie zmienia faktu, że akurat w Polsce, jeśli porównamy te dwie dyscypliny, to żużel jest na pierwszym miejscu. Fani piłki nożnej muszę się z tym po prostu pogodzić, patrząc pod kątem frekwencji na trybunach, czy liczby widzów przed telewizorami. - Zresztą ubiegłoroczny plebiscyt na najlepszego sportowca pokazał, że mimo przecież ogromnej popularności Roberta Lewandowskiego, to Bartosz wygrał. Tak jest w Polsce i tyle. Mamy świetnych fanów żużla i bardzo lojalnych. Ponadto, co w piłce wydaje się być niewyobrażalne, kibice Falubazu mogą głosować na zawodnika Stali Gorzów i odwrotnie. Przecież to nawet klub z Zielonej Góry bardzo zaangażował się w akcję, promującą głosowanie na Bartka. Nie kojarzę takich sytuacji w futbolu, by na przykład Legia Warszawa prosiła o głosy na piłkarza Lecha Poznań. Wskazuje pan na solidarność ponad podziałami, gdy przychodzi głosować, mówiąc górnolotnie, na "dobro wspólne"? - Chyba tak. Oczywiście wiadomo, że na co dzień środowisko żużlowe w naszym kraju też ma swoje problemy, naparzanki i każdy ma do siebie jakieś pretensje, ale jak trzeba się zjednoczyć, to potrafimy. Ale to być może domena środowisk mniejszych, bardziej hermetycznych, bo nie ulega wątpliwości, że żużel nie jest dyscypliną globalną. Koniec końców może dlatego jest dążenie do porozumienia, bo wszyscy wszystkich tu znają i chcą wspólnego dobra. Dlatego myślę i taką mam nadzieję, że Bartosz znowu wygra, ale konkurencja jest olbrzymia. Bo to nie tylko Robert Lewandowski, ale także robiąca furorę Iga Świątek. Mam świeżo w pamięci kilka naszych rozmów z okresu, gdy karierę kończył Tomasz Gollob. I byliśmy właściwie zgodni, że pewnie przyjdzie nam czekać wiele lat, a może będzie musiało upłynąć nawet kilka dekad, zanim pojawi się zawodnik tej klasy. A tymczasem wydarzyła się historia bez precedensu. - Zdecydowanie. Ktokolwiek nie pytał mnie o następców Tomasza Golloba, czy w przypadku szwedzkiego żużla Tony’ego Rickardssona, to byłem zdania, że być może będziemy musieli poczekać ze sto lat. Przecież to nie jest rzecz prosta wychować takiego zawodnika, który podobnie jak Gollob będzie w Polsce rządził i dzielił. Tymczasem Bartosz już przebił Tomka i Jerzego Szczakiela oraz innych zawodników. Dwa razy z rzędu zdobył tytuł mistrza świata, za co już należy oddać mu chwałę. O czymś takim nawet trudno było zamarzyć. - Bo to, że ktoś tam mówił, że Bartek to talent i pewnie zostanie mistrzem świata, to wszystko prawda. Tyle tylko, że przez długie lata ja sam widziałem już tyle talentów, które wcale nie wyglądały gorzej niż Bartek, a wiodło im się z różnym skutkiem. Wielu z nich już nie jeździ. Dlatego tu nie mamy do czynienia z następcą Tomasza Golloba, tylko to jest Bartosz Zmarzlik, który już napisał piękną historię. A z jego podejściem, w wieku 25 lat, można sądzić, że faktycznie jest w stanie zdominować światowy żużel na wiele lat. Być może za kilka lat będziemy się zastanawiać, czy pod względem liczby tytułów dogoni Rickardssona oraz Ivana Maugera. Powiedziałbym, że o ile Zmarzlik już jest najbardziej utytułowanym polskim żużlowcem, to najpopularniejszym wciąż pozostaje Tomasz Gollob. - Tak jest, zgadzam się z panem. Jednak Tomek przez długie lata pracował nad zbudowaniem swojej popularności, a Bartek dopiero niedawno zaistniał w masowej świadomości. Przed nim jeszcze sporo lat nauki, walki o utrzymanie się na tym poziomie, więc kiedyś być może powiemy, że nazwiska obu podobnie działają na wyobraźnie nie tyle kibiców, co osób zupełnie nie interesujących się sportem. Bo niewątpliwie taką osobą jest Tomasz Gollob, który cieszy się powszechną rozpoznawalnością. W tej chwili rozpoznawalność Bartka niewątpliwie wzrosła do nieprawdopodobnych rozmiarów, ale wciąż jest na początku tej drogi. Można wymienić wiele walorów Bartosza Zmarzlika, które od dwóch lat czynią z niego giganta światowego speedwaya. Gdyby jednak miał pan wskazać ten jeden, z pana punktu widzenia największy atut, to na co by pan postawił? - Jeśli jeden, to pokora. Wstawiam to słowo między jego imię i nazwisko. Bartosz "Pokora" Zmarzlik. - Pasuje, prawda? Poza wszelkimi cechami wybitnego żużlowca, właśnie ta postawa wyróżnia go na tle innych. Nawet jeśli czasami musi sobie o tej pokorze trochę przypomnieć, to ma ją chyba zakorzenioną w sobie poprzez takie, a nie inne wychowanie. Ten chłopak osiągnął już prawie wszystko, a wciąż wie, w jaki sposób należy się zachowywać. Może właśnie dzięki temu ciągle się rozwija, idzie do przodu i staje się coraz lepszy. Nie żyje sukcesami, nie upaja się nimi, tylko spokojnie i sumiennie wykonuje swoją pracę. Wie, że właśnie w tym jest dobry, ale wcale nie próbuje się wywyższać.