Lider "Byków" może czuć zadowolenie ze swoich ostatnich sukcesów. W Bydgoszczy w finale Złotego Kasku zdołałeś zapewnić sobie awans do dalszych eliminacji do GP. To jednak początek niełatwej drogi? Bardzo się cieszę, że udało mi się to i mogę jechać w kolejnych eliminacjach do Indywidualnych Mistrzostw Świata. To jest następna szansa na to, by powalczyć o awans do Grand Prix. Jednak zobaczymy, jak to będzie. Wszystko jest przede mną i jak na razie dobrze się układa, oby tak dalej. W Bydgoszczy jednak łatwo nie było i, by osiągnąć sukces, musiałeś wiele się napracować, prawda? Dokładnie tak to wyglądało, bo zepsułem już mój pierwszy bieg. Na prowadzeniu podniosło mnie na którymś z łuków, wyjechałem pod bandę i w efekcie dojechałem trzeci. Straciłem w ten sposób 2 punkty i z tego powodu końcówka była dla mnie dość dramatyczna. Jednakże liczy się awans i to, że go osiągnąłem jest dla mnie najważniejsze. W ostatnim spotkaniu ligowym zaciekle rywalizowałeś z Nicki Pedersenem. Po jednym z wyścigów mieliście sobie dużo do wytłumaczenia... Doszło do nieprzyjemnej sytuacji z Nicki Pedersenem. Wiadomo, iż jeździ on ostro i na skutek jego ataku około 10 metrów jechałem właściwie tylnym kołem po bandzie. Czasami można nieco przesadzić, ale nie w ten sposób. Emocje spowodowały, iż mnie poniosło, ale po zakończeniu spotkania to wszystko opadło i jest w porządku. Mecz z Marmą Rzeszów, choć na początku nie układał się po waszej myśli, zakończył się wielkim triumfem i objęciem pozycji lidera. Nie spodziewaliśmy się łatwego meczu. W pierwszej odsłonie straciliśmy Roberta Kasprzaka i wszystko się skomplikowało. Jednakże Jurica Pavlic po raz kolejny pokazał, że jest naprawdę bardzo dobrym zawodnikiem. Jest on niesamowicie waleczny i bardzo nam pomógł. Cieszę się, że wszyscy zaczęliśmy jechać dobrze, bo to nieźle wróży na kolejne mecze. Kolejny mecz ligowy to spotkanie za tydzień w Zielonej Górze. Tam będzie z pewnością niesamowicie gorąco? Myślę, że będzie to znacznie bardziej gorący mecz, niż ten ostatni z Rzeszowem na torze w Lesznie. Trzeba jednak do niego podejść na luzie i każdy musi po prostu pojechać swoje. To droga do sukcesu. Rozmawiał: Konrad Chudziński