Na jakiś czas musimy zapomnieć o żużlu. Teraz wszyscy żyją piłką nożną i ciężko się temu dziwić. Mamy największe sportowe święto zaraz po igrzyskach olimpijskich. Mundial niestety od początku budził bardzo dużo kontrowersji. Rozpoczęło się od wyboru organizatora, potem były wątpliwości co do przestrzegania praw człowieka, a ostatnio oglądamy przebierańców robiących za kibiców różnych krajów. To ostatnie to jakaś nowa praktyka, bo nigdy wcześniej o tym nie słyszałem. Oczywiście zdarzały się sytuacje takie jak w 2009 roku, kiedy to fani z Zielonej Góry przebrali się w stroje Stali Gorzów, weszli do sektorów gospodarzy i doprowadzili do jednej z najpiękniejszych akcji kibicowskich. Rozwinięto wówczas ogromny baner z napisem "Tylko Falubaz". Jakby tego było mało, rozwinęli to sami gorzowianie, a następnie z dumą nim machali, będąc nieświadomi do czego doszło. Nic nie dzieje się bez powodu. Katar sam sobie winny Ale żeby na takiej prestiżowej imprezie jak mundial, gdzie zawsze brakowało biletów, przebierać ludzi w kibiców różnych drużyn, to zwyczajnie nie mieści się w głowie. O żadnym marketingu nie ma tu mowy. Powiedzmy sobie szczerze, mamy do czynienia z upadkiem organizacyjnym. Taką, a nie inną sytuację spowodowały przede wszystkim wysokie ceny za hotele lub ich brak. Mało? Cena jednej sztuki napoju wynosi tyle, ile w niektórych krajach zapłacimy za całą zgrzewkę. Wrażenie zrobiła natomiast ceremonia otwarcia. Podobała mi się zwłaszcza gra światłami i pokaz sztucznych ogni. Gra gospodarzy wyglądała już jednak zdecydowanie gorzej. Katar przeszedł bowiem do historii i jako pierwszy organizator mundialu, który poległ w meczu otwarcia. Jutro czeka nas święto w Polsce. Nasza kadra zacznie z grubej rury, bo według kibiców starcie z Meksykiem może zadecydować o wyjściu z grupy. Trzymam więc kciuki, by nie było tak jak od 1986 roku, czyli mecz o wszystko, a na koniec już tylko o honor. Ostatnio z grupy wyszliśmy 36 lat temu. Wówczas Maroko niespodziewanie pokonało Portugalię, co okazało się dla nas pomocne i dało nam bilet do dalszej fazy turnieju. Robert Dowhan Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata