Piotr Kaczorek, Interia: Wrócił pan do Poznania po dwóch latach przerwy. Jak się pan czuje po tym powrocie? Tomasz Bajerski, menadżer SpecHouse PSŻ-u Poznań: Bardzo dobrze. Są odpowiedni ludzie w klubie Poznaniu, dlatego wróciłem. Po odejściu z Apatora miał pan jakieś inne oferty? Tak. Tego samego dnia, co w Poznaniu, byłem też na spotkaniach w dwóch innych klubach. Oferty były podobne, więc znając Jakuba Kozaczyka (członek zarządu PSŻ-u - dop. red.) od wielu lat zdecydowałem się na Poznań. Co to były za kluby? Nie mogę powiedzieć (śmiech). A z jakiego poziomu rozgrywkowego? Nie mogę powiedzieć (śmiech). Wracając jeszcze do Torunia. Ma pan żal do państwa Termińskich, jak to wszystko zostało rozegrane? Nie chce mi się nawet rozmawiać na temat pani Termińskiej i klubu z Torunia. Temat jest zamknięty. Nie miał pan obaw przed podjęciem się prowadzenia nie swojej drużyny? Będzie pan odpowiedzialny za wynik tego zespołu, a składu pan nie budował. Nie, nie jest tak do końca, że nie miałem wpływu. Od wielu lat znam się z Kubą (Kozaczykiem - dop. red.) i rozmawialiśmy o zawodnikach, których Kuba chciał pozyskać. Wiedziałem, kto będzie jeździł. Doradzałem, czy ja bym wziął tego zawodnika, czy innego. Ja z Kubą mam świetny kontakt i wiedziałem, kto będzie tu startował. Z Francisem Gustsem rozmawiałem osobiście, z Rychem Holtą też to poszło przeze mnie. Z jakimiś innymi zawodnikami rozmawialiście, żeby uzupełnić lukę po Aleksandrze Łoktajewie? Na razie będziemy jechać ZZ-tką, ale prowadzimy jeszcze rozmowy. Czyli jeszcze zamierzacie wzmocnić formację seniorską? Nie mogę nic więcej na ten temat powiedzieć, czy seniorską, czy juniorską (śmiech). Prowadzimy jeszcze rozmowy, będziemy na pewno się wzmacniać, a na razie jedziemy ZZ-tką. Na pewno nie chcemy doprowadzić do tego, żeby była walka o skład - na razie jest on kompletny. Mamy kogoś w zanadrzu, mamy Gustsa na juniorce, który jest takim, można powiedzieć, asem w rękawie. Na razie nie macie Aleksandra Łoktajewa. Będziecie go mieli? Czekamy, ale na razie nie zanosi się na to, żeby był. Pojedziemy za niego ZZ-tką. Mamy szóstkę zawodników - Rune Holtę, Gomólskiego, Fajfera, Chmiela, plus dwóch Duńczyków. Do tego dochodzi Gusts, no i jeden junior: Buszkiewicz, czy jakiś gość. Zobaczymy, co jeszcze się wydarzy. Gość, na przykład w osobie Damiana Ratajczaka? Poczekajmy, zobaczymy. Macie jeszcze Chrisa Harrisa. Wierzy pan, że przyjedzie na treningi? Rozmawiałem z Chrisem. On by nawet przyjechał na najbliższy sparing z Landshut, ale jedzie mecz ligowy w Anglii. Powiedziałem mu, że ma spokojnie jechać, a jak będzie potrzeba, to będziemy dzwonić i będzie przyjeżdżał. Ja go obserwuję, więc spokojnie. Jeździł we Francji, oglądałem na żywo te zawody, w Anglii też będę obserwował, jak jeździ. Widać, że parę lat już jeździ, ma doświadczenie, w szczególności na ciężkich torach. Czy sztab szkoleniowy będzie jeszcze wzmacniany? Na tę chwilę nie. Jest Adrian (Gomólski, trener PSŻ-u - dop. red.), jestem ja, no i jest psycholog. To na razie wystarczy. Czy to prawda, że były próby pozyskania Jacka Kannenberga z Torunia? Czy były próby... Czy chciał pan wziąć Jacka Kannenberga ze sobą do Poznania? Ja nie chciałem go wziąć, ja po prostu z nim współpracowałem dwa lata i Jacek, nie wiem, czy podjął już decyzję, czy nie, ale zawsze u mnie ma drzwi otwarte. Ja z nim współpracowałem dwa lata, współpracowało mi się z nim dobrze, a w Toruniu, nie wiem, czy już z nim ktoś rozmawiał, czy nie rozmawiał, jak wygląda sytuacja. Spokojnie, poczekajmy. Czyli to nie jest zamknięty temat? Nie, oczywiście, że nie jest temat zamknięty. Zobaczymy, jaką Jacek Kannenberg podejmie decyzję. Czy PSŻ w ogóle przegra w tym sezonie jakiś mecz? Bo jest to trochę dream team, prawda? Jest dream team, ale wszystko się może zdarzyć. Ja powiem tak - jeżeli przegra, to też nie ma jakiejś wielkiej tragedii, ale przegrać trzeba z klasą, a nie dostać do 25, czy 30. Jeżeli się przegra dwoma, czy jednym punktem, czy nawet czteroma, pięcioma - to jest wszystko akceptowalne. Jesteśmy w stanie to wtedy odrobić u siebie. Każdy inny wynik poza awansem do eWinner 1. Ligi, to będzie porażka? Nie, na spokojnie, ale też byłoby śmiechem, gdybyśmy mówili, że nie chcemy awansować. Mamy taki skład, że głupio mówić, że będziemy walczyć o play-offy. Jak się nikomu nic nie przydarzy, żadna kontuzja, to będziemy naprawdę mocni. Rozmawiał Piotr Kaczorek