Jak informuje "Przegląd Sportowego", Bajerski zamierza skierować sprawę do sądu. Surowe ukaranie Tomasza Golloba zapowiada Główna Komisja Sportu Żużlowego. Żużlowcowi "Jaskółek" grozi zawieszenie na 6 miesięcy, a nawet dyskwalifikacja oraz kara finansowa od 1000 do 9000 złotych. - Nie puszczę tej sprawy płazem. Mam podbite oko, zrobiłem obdukcję i skieruję sprawę do sądu. Jeśli Gollob chce machać rękami, nich gra w siatkówkę. To wstyd, że kapitan reprezentacji Polski bije innych zawodników. Ale ja się nie dziwię. To nie pierwszy taki wyskok Gollobów - powiedział Bajerski. - Nie mogę patrzeć obojętnie na brutalną jazdę innych zawodników. Już w poprzednim biegu, w którym startowałem z Bajerskim, torunianin jeździł po bandach. Wtedy nikt jednak nie zareagował na jego niebezpieczną jazdę. W kolejnym biegu wjechał w mojego brata na pełnej szybkości i niewiele brakło, by doszło do tragedii - tłumaczył Tomasz Gollob. - Rzeczywiście, nerwy mi puściły, jednak między mną a Bajerskim nie było żadnej bijatyki, o której piszą media - stwierdził Gollob. - Spowodowałem upadek Jacka, ale to nie wynikało z mojej brutalności, ale sytuacji na torze. Janusz Kołodziej poszerzył prostą i musiałem się jakoś ratować. No i wpadłem w Jacka. Potem go zresztą przeprosiłem - opowiada Bajerski. - Tomek Bajerski pojechał bardzo nie fair, przewracając mnie na drugim łuku. Tomek widział mój wypadek w Szwecji, kiedy doznałem poważnego urazu kręgosłupa i chyba dlatego zareagował tak impulsywnie. Całe szczęście, że nie odnowiła mi się kontuzja, bo to byłby dopiero dla mnie prawdziwy dramat - opowiadał Jacek Gollob. - Na pewno postępowanie Tomka Golloba było naganne. Trochę go rozumiem - nie zapanował nad emocjami, bo na pewno zadziałały tu więzy krwi. W końcu na torze leżał jego brat. Tomasz zachował się niesportowo i teraz bardzo tego żałuje, ale działał pod wpływem impulsu - mówił prezes ŻSSA Unia Tarnów, Szczepan Bukowski.