Choć Wybrzeże ma jeszcze matematyczne szanse na utrzymanie, to w zasadzie nikt w taki scenariusz już nie wierzy. Drużyna jedzie słabo, a sytuację kadrową zdecydowanie pogorszyła jeszcze kontuzja Nicolaia Klindta, którego w niedzielnym meczu staranował junior Bartosz Głogowski. Duńczyk złamał rękę, ale za niego może być zastosowany przepis o zastępstwie zawodnika. To jeden z niewielu pozytywów. Żużel. Wybrzeże Gdańsk. Krzysztof Kasprzak tłumaczył się przed kibicami Po kolejnej porażce z rzędu kibice z Gdańska zawołali zawodników pod trybunę. Żaden z nich nie spękał, wyszli do nich wszyscy, z wyjątkiem Klindta, który bezpośrednio po wypadku udał się na badania do szpitala. Kibice Wybrzeża mieli zastrzeżenia do wszystkich zawodników. Głos zabrał Kasprzak, czyli jeden z liderów zespołu. Niespełna 40-latek tłumaczył, że zainwestował w nowe silniki, ale po prostu nie poszło. Polak za swój niedzielny występ nie powinien się tłumaczyć, zdobył przecież 9 punktów z trzema bonusami.Krytyczne słowa kibiców Kasprzak z pewnością wziął sobie do serca, gdyż miał kilka przeciętnych poprzednich spotkań. Zawiódł tydzień wcześniej w Krośnie. Średnia biegowa 1,919 na zapleczu PGE Ekstraligi nie jest wymarzona dla byłego wicemistrza świata, jednak jest to drugi wynik w drużynie, po Nielsie K. Iversenie (1,921). Wybrzeże nie ma pewniaka na pewną dwucyfrówkę, brakuje też punktów juniorów. To największe bolączki menedżera Eryka Jóźwiaka. Zarabiał u nich miliony, a teraz ich pogrążył. Zrobił to bez żaluGdy zawodnicy wracali do parku maszyn, to od kibiców usłyszeli na koniec - Spuściliście nas do drugiej ligi. Meczem już na pewno ostatniej szansy będzie najbliższe domowe starcie z #OrzechowaOsada PSŻ-em Poznań. Jeśli drużyna z Gdańska chce jeszcze pozostać na powierzchni i przedłużyć swoje szanse na utrzymanie, to po prostu musi ten mecz wygrać. Każdy inny wynik będzie oznaczać degradację.Oczywiście jeszcze nie matematycznie (pozostaną cztery kolejki, w których można zdobyć 12 punktów), ale raczej tylko najwięksi optymiści wierzą w wygraną gdańszczan w Bydgoszczy i Rybniku. To dosłownie ostatnia szansa na szczęśliwą końcówkę rozgrywek. Walkower wisiał w powietrzu. Mogło dojść do jeszcze większego skandalu