Spotkanie rozstrzygnęło się w ostatnim biegu, kontrowersyjną decyzją sędziego Janasa, która dała minimalne zwycięstwo gospodarzom (Apator wygrał 45:44). Działacze Apatora twierdzą, że goście po spotkaniu zniszczyli klubową szatnię. - Zostały pourywane parapety, poodcinane kontakty. To celowe działanie. Chyba zawodnicy z Wrocławia nie mieli gdzie wyładować swojej złości po przegranej - stwierdził jeden z działaczy toruńskich. Z kolei zdaniem gości sprawa z szatnią jest ukartowaną prowokacją Torunian. Wszak nie od dziś wiadomo,że prezesi obu klubów, Rusko i Karwan od lat nie przepadają za sobą.- Wielokrotnie przegrywamy, ale zawsze sportowo bez żadnych agresywnych zachowań, które nam się insynuuje. To bardzo dziwna sprawa. Mam nadzieję, że zostanie wyjaśniona - powiedział trener gości, Marek Cieślak. Wyjaśnienia sprawy można być pewnym. Działacze z Pomorza zdarzenie zgłosili na policję, która rozpoczęła dochodzenie w sprawie.