Orlen Oil Motor Lublin nie ma łatwego życia, ale na jego dobre słowo zawsze może liczyć. Krzysztof Cugowski zdecydowanie sprzeciwia się nagonce na klub, który w poprzednich latach nawiązał współpracę z kilkoma spółkami skarbu państwa. Jeśli ten pomysł przejdzie, to gwiazdy stracą dobrą pracę i miliony Mówią o nich "dzieci Sasina". Cugowski nie gryzie się w język Orlen, Grupa Azoty, Bogdanka, PKO BP były i nadal są z klubem. Trudno się dziwić, bo w końcu Motor w sezonie 2023 zdobył drugi tytuł mistrza Polski, a w tym roku chce dorzucić trzecie złoto. Niektórych ta supremacja boli tak bardzo, że atakują klub za wsparcie spółek. Dowodzą, że za tymi kontraktami kryją się decyzje czysto polityczne, że były minister Jacek Sasin, chcąc sobie zrobić dobrą reklamę w wyborach, zbudował na wschodzie sportową potęgę. Niektórzy zresztą złośliwie nazywają Motor "Sasinami", czy "dziećmi Sasina". Tego ataku nie może zrozumieć Cugowski. - Niektórym ludziom odbiera rozum. Żyjemy w biednym kraju. Są rejony, gdzie mamy duże firmy, które stać na finansowanie klubów, ale są też takie, jak Lublin, gdzie nie ma takiej możliwości. Jeśli zaatakujemy spółki, to być może ten żużel w Lublinie trzeba będzie zwinąć. Lokalnymi siłami Motor nie był w stanie wyjść z drugiej ligi. Jeśli się umówimy, że na żużlu mają jeździć tylko te kluby, które mają finansowe zaplecze i są w stanie poradzić sobie bez spółek, to w Lublinie zostanie nam saneczkarstwo. W kilku innych ośrodkach także. Cugowski: "Niektórzy zapominają, że nic nie trwa wiecznie" Dla muzyka nie ulega wątpliwości to, że tu mamy do czynienia ze zwykłą zazdrością, że innych boli to, że Motor radzi sobie tak świetnie. Przyznaje, że choć jego sukcesy Motoru cieszą, to zdaje sobie sprawę z tego, że to nie będzie trwało długo. - Ludzie zapominają, że nic nie trwa wiecznie. Unia Leszno zdobyła cztery tytuły z rzędu, a potem wszystko się posypało i teraz to jest klub, gdzie nie ma żadnej nadziei na dobry wynik. Oni mogą nawet w tym roku spaść. Motor też nie będzie trwał wiecznie. Po nim przyjdzie ktoś inny. A spółki skarbu państwa trzeba szanować. W innych dyscyplinach nie napadają klubów za to, że mają spółki - zauważa Cugowski. Na razie atak na spółki skarbu państwa funkcjonujące w polskim żużlu sprawił, że Unia Tarnów straciła Grupę Azoty (kryzys i finansowe straty firmy też były nie bez znaczenia), a Tauron dotąd nie przedłużył umowy z Włókniarzem Częstochowa, choć rok temu klub dał z siebie ponad 100 procent. Także Enea zwleka z podpisaniem nowych kontraktów z Falubazem Zielona Góra, Unią Leszno, czy Stalą Gorzów. To nie jest przypadek. Orlen Oil Motor wzywa do opamiętania Zasadniczo Motor wzywa do opamiętania, bo choć na razie nie traci, to szarganie reputacji klubu boli. - Na początku tego roku Najwyższa Izba Kontroli pozytywnie oceniła sponsoring sportowy realizowany przez spółki Skarbu Państwa, w tym w żużlu, podkreślając realne korzyści dla wspierających firm. To potwierdza, że nasze działania oraz wsparcie, jakiego doświadczamy, są efektywne i zgodne z procedurami - czytamy w komunikacie wydanym przez działaczy mistrza Polski. Motor zwraca uwagę, że nie nosi żadnych barw politycznych i nie jest związany z żadną organizacją, a w poprzednich latach był wspierany przez obie strony, czyli zarówno PiS, jak i KO. Wywodzący się z Koalicji prezydent miasta Krzysztof Żuk w ciągu kilku lat chce postawić nowoczesny stadion żużlowy dla Motoru. Rokrocznie przelewa też miliony z samorządowej kasy. Na to jednak nikt nie zwraca uwagi, bo każdy klub śpi na miejskich pieniądzach. Zresztą spółki też nie są domeną Motoru. Ma ich najwięcej, ale w 2023 co najmniej siedem klubów miało wsparcie spółek skarbu państwa.