Jak wszyscy wiemy, stosunek do rosyjskich żużlowców jest obecnie delikatnie mówiąc, mało pozytywny. Większość kibiców po prostu nie chce ich w tym sporcie, Grigorij Łaguta u wielu przechlapał sobie dożywotnio i jego powrót trudno sobie wyobrazić. O powrót zaś walczy jego brat, którego nazwisko wywołano przed meczem Betard Sparty z Apatorem. Gdy miejscowi fani usłyszeli o kogo chodzi, momentalnie zareagowali wielkim aplauzem. To prawdopodobnie jedyne żużlowe miasto w Polsce, w którym mogło dojść do czegoś takiego. Łaguta kilka godzin temu zamieścił posta w mediach społecznościowych. Krytykował nagonkę na jego osobę.- Dziś powinienem być we Wrocławiu i rozpoczynać sezon. Nie mogę robić tego. PZM odebrał mi możliwość startu w polskiej lidze. Potem zabronił mi też trenować z drużyną. Nie pogodziłem się z tym, bo to moje życie i proszę, abyście to uszanowali. To jest to, co kocham. Pomimo tego chciałem być dziś w parku maszyn i pomagać chłopakom. Ekstraliga Żużlowa i federacja też mi tego zabraniają - pisał. Sparta próbuje przepchnąć Łagutę We Wrocławiu jeździ Gleb Czugunow, który mimo rosyjskiego pochodzenia jest uprawniony do startu w PGE Ekstralidze. Klub robi wszystko, by także Łaguta mógł jeździć. Zgłoszono do nawet do egzaminu na polską licencję w Zielonej Górze, lecz władze naszego żużla zdecydowanie sprzeciwiły się takim działaniom. To zapewne jednak nie koniec pomysłów działaczy mistrza Polski. Dodajmy, że na razie Sparta bez Łaguty i tak radzi sobie świetnie, bo od bardzo mocnego uderzenia rozpoczęła mecz z Apatorem Toruń, też zresztą osłabionym brakiem Rosjanina. Nie może bowiem jechać Emil Sajfutdinow. Wygląda na to, że póki co to jego brak boli Apatora bardziej niż brak Łaguty w składzie Betard Sparty. Nie jest jednak powiedziane, że zawieszenie Rosjan potrwa cały sezon.