Kibice Apatora w obronie Tomasza Bajerskiego - Apelujemy do działaczy Klub Sportowy Toruń Przemysław Termiński oraz trenera Tomasza Bajerskiego o szybkie osiągnięcie porozumienia w sprawie dalszej współpracy. Zakończmy tą medialną telenowelę i wysyp artykułów na temat "kandydatów na menadżera". Jesteśmy zdecydowanie przeciwni zatrudnieniu nowych/starych osób które nie mają doświadczenia w jeździe na żużlu (np. Frątczak) - takie oświadczenie pojawiło się na fan page'u grupy kibicowskiej "Krzyżacy". To stanowczy głos sprzeciwu wobec odejścia z klubu Tomasza Bajerskiego. Przypomnijmy, że po tym, jak wyszły na jaw problemy natury osobistej szkoleniowca, władze Apatora wezwały go na dywanik, a następnie zażądały szybkiego wyprostowania spraw. - Nie chcieliśmy, aby taka sytuacja rzutowała na wizerunek klubu - mówili zgodnym głosem przedstawiciele toruńskiego klubu. Honorem uniósł się natomiast Bajerski, który stwierdził, że skoro nie ma względem niego zaufania, to nie będzie też dalszej współpracy. O całej sprawie jako pierwsza poinformowała Interia. Apator traci swoje DNA? Trudno się dziwić, że kibice próbują naciskać na klub i chcą, aby to Bajerski w przyszłym roku poprowadził drużynę. Jeszcze parę lat temu sporo fanów odwróciło się od Apatora. Nie podobała im się polityka klubu oraz skład, który w większości stanowili zawodnicy z zewnątrz. Miarka przebrała się po spadku z PGE Ekstraligi w 2019 roku. Wtedy działacze sami stwierdzili, że czas najwyższy wrócić do korzeni i klub zbudować wokół osób mających swoją historię właśnie w Toruniu. Wrócił Adrian Miedziński, pojawił się też właśnie Tomasz Bajerski. W ostatnim sezonie w Apatorze ścigał się też Paweł Przedpełski, a to w połączeniu z juniorem Krzysztofem Lewandowskim sprawiało, że w zespole faktycznie czuć było prawdziwe DNA tego klubu. Wraz z odejściem Bajerskiego temat znów się komplikuje. Nie ma też już Miedzińskiego, a z wychowanków został w zasadzie tylko Przedpełskim i Lewandowski, który de facto pochodzi z Bydgoszczy, ale karierę od początku kontynuuje w Toruniu. Swoją drogą jesienią część kibiców domagało się też pozostania Miedzińskiego, jednak jego w drużynie nie widzieli działacze. Chcieli wzmocnień, więc przyszedł Patryk Dudek. W międzyczasie odszedł też Chris Holder, który wychowankiem oczywiście nie był, ale w Toruniu traktowany był jak legenda. Nie ma się więc co dziwić, że kibice, którzy mają swoje przyzwyczajenia uderzyli pięścią w stół. Poza wszystkim Bajerski to w tym mieście doskonale znana postać. Niegdyś był jednym z najlepszych polskich żużlowców, ścigał się też w Grand Prix. W gruncie rzeczy wyniki, jako trenera również go bronią. Najpierw wywalczył z drużyną awans do PGE Ekstraligi w 2020 roku, a rok później zrealizował kolejny cel, jakim było utrzymanie.