Grzegorz Węglarz nie będzie toromistrzem eWinner Apatora, choć ustalił warunki i podpisał umowę. Specjalista od przygotowania toru długo zwodził klub z Torunia. Jeszcze kilka dni temu byli tam przekonani, że Węglarz lada dzień rozpocznie pracę. eWinner Apatora stracił starego toromistrza, a nowego nie ma Węglarz zostaje w Betard Sparcie, a eWinner Apator chce iść do sądu. Kontrakt jest, podpisy są, więc Toruń swoje racje ma. Na dokładkę w Toruniu mają motywację, by dać Węglarzowi popalić. Kiedy wiązali się z Węglarzem, ich poprzedni toromistrz Adam Lipiński przeniósł się do Grudziądza i będzie pracował dla ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u. Trzeba będzie prosić o pomoc Ząbika Odejście Lipińskiego to kłopot, bo na rynku toromistrzów posucha. Od biedy tor może przygotować Jan Ząbik. To on miał wkroczyć do akcji przed drugim finałem Grand Prix w Toruniu. Na pierwsze zawody tor zrobił Węglarz, ale zawody były tak nudne, a walczący o złoto Bartosz Zmarzlik miał tak duże kłopoty, że gospodarze powiedzieli Węglarzowi, żeby odpoczął, a oni zrobią nawierzchnię po swojemu. Zadziałało, ale to wtedy doszło do zgrzytu, a Węglarz wygrażał: "żadnej emigracji nie będzie". Teraz Apator został wyłącznie z Ząbikiem, który przez lata pracował w klubie. Kiedyś był zawodnikiem, potem trenerem i wychowawcą młodzieży. Jeśli nie znajdzie się nikt inny (to będzie graniczyło z cudem), to 75-latek wsiądzie na traktor i będzie próbował rozwiązać problemy klubu. Niektórzy kibice uważają, że mimo kłopotliwej sytuacji dobrze się stało, że nie ma Węglarza. Podnoszą oni argument, że we Wrocławiu robił tor, na którym nie było ścigania i walki. Coś się działo na Grand Prix, ale w lidze była jazda przy krawężniku i nuda. Inna sprawa, że Węglarz potrafi zrobić dobry tor dla gospodarzy. GP w Toruniu, to, na które przygotował tor, zdominowali zawodnicy Betard Sparty.