Na dwa miesiące przed startem ligi, Apator został bez trenera. Tomasz Bajerski nie przystał na warunki zaproponowane przez klub i może rozglądać się za inną pracą. O ile on ma spore szanse na jej znalezienie, o tyle Apator niekoniecznie na znalezienie jego następcy. Mówi się, że zespół ma poprowadzić sprowadzony z Wrocławia dyrektor sportowy Krzysztof Gałańdziuk, który w tej akurat kwestii nie ma żadnego doświadczenia. Taki wybór byłby ogromnym ryzykiem, bo przecież przed zespołem na sezon 2022 są konkretne cele. Cele są oparte o skład, jaki zmontowano w Toruniu. Do zespołu dołączyły takie sławy jak Emil Sajfutdinow i Patryk Dudek. Pozbyto się zaś notorycznie zawodzącego Chrisa Holdera. Pojawiły się pytania, o to czy Apator w ogóle potrzebuje trenera/menedżera. - Tak, potrzebuje. Ja bym nigdy zespołu samego do walki w lidze nie puścił. Wielokrotnie zresztą podobne dream-teamy sobie nie radziły, nawet z dobrym szkoleniowcem. To nie jest tak, że Apatora może poprowadzić przysłowiowa "moja babcia". Zwłaszcza na wyjazdach pomoc menedżera czy trenera będzie konieczna - uważa były żużlowiec, Jan Krzystyniak. Gwiazdy PGE Ekstraligi lubią podważać zdanie trenera Niezależnie od tego, kto poprowadzi Apatora, będzie miał trudne zadanie. Co prawda nie jest to ekipa złożona z samych trudnych charakterów, ale w zasadzie wszyscy seniorzy są gwiazdami. Sajfutdinow, Dudek, Lambert, Holder czy Przedpełski - zapewne każdy będzie chciał mieć coś do powiedzenia. Jan Krzystyniak przerabiał już w trenerskiej karierze podobne sytuacje. I nie wspomina ich najlepiej. - To dlatego dałem sobie spokój z tą robotą. Miałem propozycje, ale je odrzucałem. Co to ma być, jak chłopak jeżdżący rok czy dwa mi macha rękami tak sobie, po prostu? Ja takich sytuacji nie toleruję. Obecni żużlowcy mają problem z przyjęciem jakiejkolwiek krytyki, a przecież często ma ona im pomóc. Ktoś z boku dostrzeże więcej niż sam zawodnik widzi na torze.