Żużlowiec postanowił dziś wystartować w lidze szwedzkiej, w środę ścigać się w Anglii, a w weekend wystąpić w kolejnej odsłonie Grand Prix. "Czuję się nieźle i cieszę się, że wróciłem na tor. Jeździło się dobrze i chociaż nie czuję się jeszcze w stu procentach sprawny, bo jednak prawe ramię i bark są znacznie słabsze pod względem fizycznym, to postanowiłem, że wracam na tor. Tu nie ma miejsca na powrót na trochę. Decyzja zatem jest taka, że we wtorek jadę w barwach Dackarny w Elitserien, w środę w Lakeside Hammers w Anglii, a w piątek jestem obecny na treningu w Daugavpils" - poinformował Jonsson na łamach swojego serwisu internetowego. Trudno ocenić na co stać będzie Szweda w najbliższych występach. Jak sam przyznaje w końcowej fazie treningu odczuwał już ból kontuzjowanego barku. Warto przypomnieć, że w tegorocznych rozgrywkach reprezentanta "Trzech Koron" urazy nie omijały, a szybkie powroty na żużlowe stadiony bardzo nadszarpnęły możliwości regeneracyjne organizmu. Dla samego Jonssona najistotniejszy jest występ w sobotnim Grand Prix Łotwy. Zawodnik z powodu absencji w poprzednim turnieju wypadł poza pierwszą ósemkę cyklu, a tylko awans do niej zapewnia starty w GP w kolejnym roku. Skandynaw myśli teraz o zainkasowaniu cennych "oczek", które pozwolą mu na upragnione utrzymanie w gronie najlepszych jeźdźców świata. Konrad Chudziński