Wrocławianie przegrali obie konfrontacje z jeźdźcami z Grodu Kopernika. Zarówno u siebie, jak i na wyjeździe uznawać musieli wyższość przeciwników, ulegając kolejno 44:45 i 43:47. Dużą część winy za taki stan rzeczy wziął na siebie Hans Andersen. Duńczyk zupełnie zagubił formę w półfinałowych pojedynkach. "Bardzo przepraszam kibiców wrocławskich. Nie potrafiłem pojechać na swoim poziomie, byłem niesamowicie zestresowany. Wiedziałem, że muszę, że to ja zawodziłem, że jeśli zawiodę nie awansujemy. Miałem te same problemy co w Grand Prix Polski. Pracowaliśmy z teamem przed zawodami, skupiliśmy się tylko na tym meczu, i nie znaleźliśmy rozwiązania" - powiedział Hans Andersen w oświadczeniu opublikowanym na łamach strony internetowej Atlasu Wrocław. Duńczyk w pierwszej potyczce z Unibaxem zdobył zaledwie 4 punkty, wczoraj zaprezentował się niewiele lepiej. Żużlowiec z Półwyspu Jutlandzkiego sześć razy wyjeżdżał na toruński tor, zdobywając łącznie zaledwie 7 "oczek". Jak na uczestnika cyklu Grand Prix jest to wynik bardzo słaby. Teraz Andersen chce się zrehabilitować za tak rozczarowujące występy i poprowadzić Atlas do zwycięstwa w walce o brąz z Marmą Rzeszów. "Zrobię wszystko, żeby w ostatnich dwóch meczach pojechać lepiej niż potrafię, niż kiedykolwiek, bo zdaje sobie sprawę, że to wszystko moja wina. Chcę być najlepszym zawodnikiem Wrocławia w meczach o trzecie miejsce, ten medal musi być nasz" - mówi Hans Andersen. Konrad Chudziński